Alinka.B(L)OOK.pl – Dzień siódmy. Wydawcy to fajne miśki są

Przegląd
- Typ: Alinka.B(L)OOK.pl
Lubię jak mnie Wituś odwiedza. Jego stoicki spokój zawsze działa na mnie jak balsam. Jako księgarka starej daty bardzo emocjonalnie reaguję na ataki otoczenia na branżę księgarską. Dzisiaj także obecność Witusia bardzo mi pomogła. Po informacji w gazecie, że Matras wstrzymuje wypłaty dla wydawców w związku z utratą płynności finansowej, rozdzwoniły się telefony. Do mnie. A co ja mam wspólnego z decyzjami strategicznymi Matrasa. A jednak zabolało. “Wszyscy księgarze to złodzieje” to był najmilszy epitet jaki usłyszałam od anonimowego rozmówcy. I wtedy Wituś podtrzymał mnie na duchu, w sposób w jaki tylko on potrafi. O co im (tym wydawcom) chodzi, przecież chcą abyśmy (my księgarze) sprzedawali ich książki to sprzedajemy. Powinni być zadowoleni, że opróżniamy ich, i tak przepełnione, magazyny. A Matrasowi ze strony wydawców nic nie grozi, bo dla nich (wydawców) to jedyna alternatywa wobec EMPiK-u, którego wydawcy nie lubią bo …. też kiepsko płaci. Z tego samego powodu dwa lata temu wydawcy nie zrezygnowali ze współpracy z EMPiK-iem bo dla nich EMPiK to jedyna alternatywa dla kiepsko płacącego Matrasa. Zresztą jak można utracić coś, czego się nigdy nie miało. Tyle Wituś.
I wtedy przypomniało mi się co Napoleon mówił o dawnych spotkaniach u Prószyńskiego. “Białe-Szare-Czarne” to była lista hurtowników i księgarzy tworzona co miesiąc przez wydawców. Na “białej” liście byli ci co w miarę regularnie płacili. “Szara” lista zawierała tych co płacili od czasu do czasu a “czarna” tych co nie płacili, nawet od czasu do czasu. A, że życie nie lubi czarno-białych podziałów niebawem pojawiła propozycja rozwinięcia listy. Okazało się, że wydawcy potrafią wyłowić “biało-szarych”, czyli tych co płacili i nagle dostali czkawki, “szaro-białych” czyli tych co nagle, nie wiadomo z jakiego powodu, zaczęli bardziej regularnie płacić, “szaro-czarnych” u których odległości pomiędzy przelewami konsekwentnie dążyły do nieskończoności oraz “czarno-szarych”, którzy jakimś cudem wydostali się z “czarnej dziury” i nagle wysłali jakiś przelew. Wbrew pozorom tych ostatnich wcale nie było tak mało. Niektórym hurtownikom taka sztuka udawała się kilkakrotnie i to zawsze z powodzeniem.Napoleon zdradził mi tajemnicę, że po którymś spotkaniu u Prószyńskiego, jedno z pism branżowych chciało opublikować tę listę. Ale wydawcy się nie zgodzili. Na pytanie “dlaczego?” Dyrektorka Spotkania odpowiedziała szczerze: “bo hurtownicy i księgarze wiedzą kto przychodzi na te spotkania i jak zobaczą, że umieściliśmy ich na “czarnej” liście to się obrażą i nie będą chcieli dalej sprzedawać naszych książek”. Uświadomiłam sobie, że Wituś jak zwykle miał rację. Wydawcom nie zależy aby księgarze płacili za książki, wydawcom zależy aby księgarze je SPRZEDAWALI. A to nie lada sztuka sprzedać książkę w kraju, w którym nikt nie chce czytać książek, a co dopiero kupować. My księgarze wypełniamy misję, niesiemy kaganek oświaty i za żadne pieniądze nie damy się sprowadzić z tej drogi. A wydawcy jak zwykle, trochę pokrzyczą, postraszą i za kilka dni wszystko wróci do normy. Bo to fajne miśki są. Tylko Sonia Draga będzie miała przez jakiś czas przerąbane. Bo jako jedyna z wydawców zdecydowała się dzisiaj jawnie umieścić Matrasa na “czarnej” liście. Ale Matras jej to wspaniałomyślnie wybaczy. Bo tam też fajne miśki pracują.
Pozdrowienia od nadal sprzedającej Wasze książki Alinki
Artykuły powiązane:
O autorze
Skomentuj
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.