Alinka.B(L)OOK.PL – Dzień szesnasty. Kto z Was jest bez winy niech pierwszy rzuci szyszką
Przegląd
- Typ: Rynek Polski
Obserwując aktywność wydawców na FB doszłam do wniosku, że (poza jednym moim znajomym z wydawnictwa na literę F) wszyscy są przeciwnikami teorii mgły smoleńskiej oraz wycinaniu drzew nie tylko w Puszczy Białowieskiej. Dodatkowo większość moich facebookowych znajomych wydawców jest zwolennikiem ratowania księgarni kameralnych (“księgarnia kameralna” to księgarnia w której są kamery monitorujące poczynania czytelników) poprzez wprowadzenie stałej ceny detalicznej na książki.
Mam pomysł na realizację obu postulatów. Ten pomysł podsunął mi jeden z moich ulubionych Autorów, regularnie odwiedzający moją kameralną księgarnię w celu sprawdzenia czy jego książki leżą na półkach.
Otóż ten mój ulubiony Autor oznajmił mi, że właśnie odkupił od swojego wydawcy dług w Firmie Księgarskiej EM, do której jak wiecie od kilku lat należy moja kameralna księgarnia. Otóż ten wieloletni przyjaciel i druh stanął przy kasie i powiedział, że nie odejdzie aż nie otrzyma zapłaty. Ja tam do rozliczeń wydawców z moją Siecią nic nie mam, ale kazałam mu pokazać nakaz płatniczy. I on mi pokazał.
Otóż Autor ten, od dłuższego czasu nie otrzymując honorarium od swojego wydawcy, postanowił rozwiązać z nim umowę, zresztą podpisaną przez niego na czas nieokreślony. Powołując się na paragraf 13 punkt 3 mówiący o tym, że wydawca powinien dokonać zapłaty za sprzedane egzemplarze dwa razy do roku na podstawie raportu ze sprzedaży, mój ulubiony Autor zaznaczył nieśmiało, że nie tylko nie otrzymał żadnej zapłaty ale nawet raportów ze sprzedaży. Gdy wydawca odmówił rozwiązania umowy, mój ukochany Autor podał go do sądu. I przegrał. W uzasadnieniu wyroku, sąd napisał, że Autor nie może żądać rozwiązania umowy ze swoim wydawcą z dwóch powodów. Pierwszy powód to fakt, że wydawca bardzo dobrze sprzedawał jego książki, tym samym wypromował mojego ulubionego Autora, dając mu możliwość publikacji kolejnych jego książek w dowolnie wybranym wydawnictwie. A drugi to fakt, że wydawca nie otrzymał płatności za sprzedane książki od księgarni w których te książki sprzedawał. I tu była lista tych księgarni wraz z niezapłaconymi fakturami. W tym z Firmy Księgarskiej EM, do której jak wiecie od kilku lat należy moja księgarnia. I dlatego na podstawie tego dokumentu mój ulubiony Autor twierdził, że właśnie ten wyrok sądu to jest nakaz płatniczy i dowód na to, że odkupił mój dług od wydawcy.
Kochani wydawcy. Jeżeli większość z Was jest przeciwnikiem wycinania drzew oraz zwolennikiem stałej ceny detalicznej, w celu obrony kameralnych księgarni, to przestańcie płacić drukarniom a nie autorom. Drukarnie niech nie płacą za papier papierniom a papiernie niech nie płacą za drewno Lasom Państwowym. Lasy Państwowe przestaną wtedy wycinać drzewa, bo nikt nie będzie chciał za nie zapłacić. I szyszka spadnie i owca cała.
Autorów zostawcie w spokoju. My księgarze będziemy płacić autorom. To i tak mniej niż to co musimy płacić wydawcom. Dzięki temu nie upadniemy i Polska Izba Książki razem z Instytutem Książki będą mogły odtrąbić sukces, że opanowały proces zamykania się księgarni.
To tyle pomysłów na dziś na temat ratowania lasów i księgarni kameralnych
Wasza na zawsze Alinka
Artykuły powiązane:
O autorze
Skomentuj
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.