Alinka.B(L)OOK.pl – Dzień pierwszy. Czyli zaczynam pisać bloka

Alinka.B(L)OOK.pl – Dzień pierwszy. Czyli zaczynam pisać bloka

Przegląd

Mam na imię Alina. Alina Morszczuk. Dzisiaj skończyłam 53 lata i postanowiłam coś zmienić w swoim życiu. Będę pisała bloka. Inni mogą to dlaczego nie ja.

Mieszkam w aglomeracji Warszawa i od 1989 roku jestem księgarką w księgarni należącej do sieci Firmy Księgarskiej EM. Jeszcze kilka lat temu wszystkim mówiłam, że jestem księgarzem a nie księgarką, ale dzisiaj boję się tak mówić. W księgarni EM pracuję od początku mojej kariery księgarki. To znaczy pod szyldem EM dopiero od 3 lat. Wcześniej moja księgarnia nazywała się inaczej ale trzy lata temu Firma Księgarska EM w sposób pokojowy przejęła moją księgarnię, czyli za długi. Zastanawiacie się pewnie jak jedna księgarnia może się zadłużyć w innej księgarni nawet sieciowej. W naszej branży wszystko jest możliwe. Zresztą nie tylko w naszej. Jakoś w sektorze bankowym nikogo nie dziwi, że jeden bank zadłuża się w innym banku i zostaje przejęty.

Nie zawsze chciałam być księgarką. Jako mała dziewczynka marzyłam o tym aby być stewardesą. Ten zawód wydawał mi się bardzo atrakcyjny. Podróże, latanie samolotami, przystojni piloci i przerażeni pasażerowie. Co ciekawe do czterdziestego piątego roku życia nie leciałam samolotem a marzenia o byciu stewardesą dalej tkwiły we mnie głęboko. Dopiero niedawno mi przeszło. Od 8 lat regularnie latam bezbagażowymi liniami na Zieloną Wyspę do mojej córki. Nie stać mnie na wykupienie bagażu dlatego nie przywożę jej jedzenia z Polski tylko daję jej pieniądze aby sobie kupiła coś na miejscu. Ale nie o tym chciałam pisać. Otóż latając tymi samolotami w tę i z powrotem napatrzyłam się na te stewardesy, które tak naprawdę okazały się być kucharkami, kelnerkami i sprzątaczkami.

Tymczasem syndrom stewardesy dopadł i mnie w ……… księgarni. Menedżerowie sieci FK EM odkryli, że na kawie jest większa marża niż na książkach i od kilku lat regularnie zamieniają swoje księgarnie w kawiarnie. W tym roku padło na moją księgarnię. Remont trwał 5 miesięcy w tym ostatnie 4 miesiące polegały na walce z Sanepidem. Teraz w naszej księgarni ludzie kupują mniej książek ale więcej kawy a pijąc kawę czytają książki, które pożyczają sobie “na chwilę” z księgarni. Ale przecież o to chodzi aby ludzie czytali książki a nie kupowali. Na stoisko z kawą zostały oddelegowane dwie moje koleżanki a ja zostałam na stoisku z książkami bo podobno mam wiedzę. Przez miesiąc wszystko było po staremu. Sprzedawałam książki, tylko na kawkę już nie chodziłam na zaplecze (zlikwidowali je) tylko do naszej kawiarni. I wtedy przy kasie w kawiarni zobaczyłam tabliczkę z napisem “Prosimy o zwrot brudnych naczyń”. Kto nie żył w komunie ten nie wie jak taka tabliczka może człowieka zdołować psychicznie. Zwróciłam uwagę kierownikowi księgarni aby zdjął tę tabliczkę, bo to nieładnie tak pouczać klientów. Skoro kawiarnia w naszej księgarni jest samoobsługowa to klienci powinni się domyśleć, że będzie kulturalnie jak sami odniosą brudne filiżanki. Czego jak czego ale kultury od klientów w księgarni to chyba można się spodziewać. Dopiero po kilkdziesięciu moich uwagach kierownik zdjął tabliczkę. Teraz jak stewardesa chodzę po stolikach i zbieram brudne naczynia bo dziewczyny z kawiarni się na mnie obraziły i powiedziały, że nie będą tego robić.

Wczoraj odwiedził mnie w księgarni mój stary przyjaciel – Napoleon Polskiej Książki. Napoleona nie widziałam już od kilku lat, dlatego ucieszyłam się z tej wizyty. Okazało się, że teraz jest specjalistą od wydawniczego PR oraz wykładowcą marketingu książkowego na wyższej uczelni. Lubię rozmawiać o naszej branży, która jak wiadomo, ma swoja specyfikę. Zwłaszcza o ludziach z naszej branży lubię rozmawiać. Z tego powodu, że Napoleon Polskiej Książki wie wszystko zarówno o ludziach jak i o branży, postanowiłam go zachęcić do częstych wizyt w mojej księgarni, proponując mu darmową kawę i jakiś gratis książkowy od czasu do czasu. Zgodził się. Czyli będę miała świeży dopływ informacji, przydatny w pisaniu mojego bloka. Na koniec wizyty zapytał mnie dlaczego nazywam go Napoleonem Polskiej Książki. Czy to przez niski wzrost czy przez wrodzoną inteligencję i cechy przywódcze. Odpowiedziałam mu, że nigdy nie myślałam o nim w kategoriach wielkości czyli pewnie przez to drugie.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Wasza Alinka

Kategorie: Alinka.B(L)OOK.pl

O autorze

Skomentuj

Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.