Alinka.B(L)OOK.pl – Dzień piętnasty. Baza księgarń – komu to potrzebne?

Alinka.B(L)OOK.pl – Dzień piętnasty. Baza księgarń – komu to potrzebne?

Przegląd

Jestem w totalnym dołku psychicznym. Już dwa lata temu zastanawiałam się kim jestem. Księgarką, drukarką czy może wydawczynią?


Wtedy, takie myślenie nie było jeszcze groźne dla mojej psychiki. Ale od roku wszystko zaczęło się zmieniać. Jakiś rok temu z mojej księgarni zaczęły znikać nowości. Niepokoiłam się tylko troszkę, bo nowy właściciel mojej księgarni, Firma Księgarska EM, zawsze płacił wydawcom „od czasu do czasu”. Nikt się tym nie przejmował a zwłaszcza wydawcy. Myślę sobie, wkurzeni wydawcy pewnie się obrazili i nie dają nowości. Tak już było kilka razy i nigdy nie trwało to dłużej niż miesiąc. I nie dlatego, że FK EM zaczynała dobrze płacić. Tym razem było inaczej. Nowości nie wróciły. Był to proces stopniowy ale zauważalny. W pierwszej kolejności nie przychodziły nowości z małych, ambitnych oficyn wydawniczych, co mnie bardzo martwiło, bo moi klienci kochali moją starą księgarnię właśnie dzięki obecności tej oferty. Ale po jakimś czasie przestały przychodzić nowości od większych, nawet gigantów naszego rynku. I wtedy wszystko stało się jasne.

W tym czasie FK EM przejęła kolejne podmioty wydawnicze. Zaczynało brakować miejsca na ekspozycję tytułów swoich wydawców. Swoi wydawcy wydawali też konkurencyjne tytuły do obcych wydawców i nie chcieli aby konkurencyjne tytuły zabierały im czytelników. To zmusiło Prezesa do podjęcia decyzji o wycofaniu obcej oferty z sieci. Trochę jeszcze jej zostało, ale to same bestsellery, bez których i sam Prezes nie może się obejść. Kiedy byłam niezależną księgarką, też płaciłam „od czasu do czasu”. Ale wydawcy mnie kochali. Teraz już mnie nie kochają. Teraz mi współczują. A moi (czyli z FK EM) wydawcy ani mi nie współczują ani mnie nie kochają. Chwalą się na fejsbukach jak pięknie ich tytuły są eksponowane w księgarniach i ani nie mrukną, że przecież to ich księgarnie.

Kilka dni temu Wituś mi powiedział, że to nie koniec takiej konsolidacji na polskim rynku. Niestety, dzisiaj Napoleon Polskiej Książki to potwierdził. W najbliższym czasie szykują się kolejne przejęcia niezależnych księgarni przez wydawców. I będą powstawać nowe księgarnie pod szyldem niezależności. W rzeczywistości będą to księgarnie firmowe wydawców, najlepiej z odbiorem osobistym zamówień internetowych. Księgarnie typu kluby książki upadły aby narodzić się na nowo jak Feniks z popiołów.

Tymczasem Instytut Książki przy współpracy z Polską Izba Książki przygotowuje nowy projekt: Ogólnopolska Baza Księgarń. Jak przeczytałam w oficjalnym komunikacie „celem projektu jest utworzenie ogólnodostępnego, bezpłatnego portalu internetowego, informującego o księgarniach ze wskazaniem na ich lokalizację, profil i aktywności. Ogólnodostępne będą jedynie dane teleadresowe, dotyczące lokalizacji, rodzaju księgarni, jej asortymentu, liczby organizowanych wydarzeń i o działaniach promocyjnych oraz możliwości zakupu przez internet”
Komu potrzebna jest taka bezpłatna wiedza?
Czytelnikom? Niekoniecznie. Czytelnicy mają swoje ulubione księgarnie stacjonarne w swoim miejscu zamieszkania a jak gdzieś pojadą (np. na wakacje), to wątpię aby korzystali w tym czasie z jakiejś bazy danych. Ulubione to nie znaczy, że czytelnicy nie znają tych nie-ulubionych księgarni. Znają, ale omijają je szerokim łukiem. Czyli chyba nie czytelnik będzie odbiorcą treści OBK.

Dystrybutorom? Oni już mają znakomite bazy danych księgarń wraz ze wszystkimi opisanymi powyżej aktywnościami moich kolegów po fachu. Zwłaszcza z jedną aktywną cechą, która pewnie nie pojawi się w bazie OBK. Czy ktoś płaci, nie płaci czy też płaci od czasu do czasu. Baza jest na bieżąco aktualizowana zwłaszcza w tej ostatniej kwestii. Czyli dystrybutorzy raczej nie będą korzystać z tej bazy bo zawsze będą posiadać bardziej aktualną niż IK i PIK.

Wydawcom? Najwięksi z nich mają identyczne bazy jak dystrybutorzy. A ci mniejsi i najmniejsi? Pewnie część z nich będzie korzystać z takiej bazy jak z książki teleadresowej. Wtedy prawdopodobieństwo wdepnięcia w gówno, takiego małego wydawcy, znacznie wrośnie. Jeżeli do tej pory nie znali jakiejś księgarni a znajdą ją w bazie, to prawdopodobnie będzie to mina z opóźnionym zapłonem. W branży księgarskiej tak jak w innych branżach garstka podmiotów generuje większość obrotów. Tę garstkę wszyscy znają i kochają. Małe jest piękne, ale tylko w książkach. Ale w bazie mali wydawcy pewnie odnajdą małe księgarnie o których wcześniej nawet nie słyszeli.

Jest trochę podobieństwa pomiędzy pomysłem PIK utworzenia Bazy Danych Księgarni a już dawno zapomnianym pomysłem PIK utworzenia Books In Print. Napoleon Polskiej Książki powiedział mi wczoraj, że on kiedyś sam był zwolennikiem takiej bazy i nawet dał na to pieniądze. Baza powstawała i powstawała. Pieniądze znikały a wydawcy, dystrybutorzy i czytelnicy przetrwali ten okres posiłkując się, w tym czasie najlepszą bazą Books In Print w Polsce czyli adresem – merlin.pl. Minęło wiele lat i już nikt nie mówi o takiej bazie. Google wszystko za nas wyszuka a porównywarki cenowe pokażą nam gdzie i za ile książka jest dostępna. Dzięki technologii druku na żądanie już niedługo wszystko będzie In Print. Także już niedługo liczba niezależnych (od wydawców) księgarni zniknie z baz danych. Nie zniknie oczywiście natychmiast. Ale może szybciej niż Biblioteka Kanalizacji Informacji za zlecenie IK i PIK stworzy taką bazę. Wszystko płynie. Dwa razy nie wchodzi się do tej samej księgarni. A co aktywności księgarni. Wystarczy 500 lajków na FB i już wiemy wszystko o ich aktywności, nawet kiedy jedzą, pija i korzystają z toalety.
Już nie Wasza ale Ich, Alinka

Kategorie: Alinka.B(L)OOK.pl

O autorze

Skomentuj

Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.