Alinka.B(L)OOK.pl – Dzień dziewiąty. Podwarszawskie wakacje

Przegląd
- Typ: Alinka.B(L)OOK.pl
Kochani, co ja przeżyłam w te wakacje. Jak co roku spędziłam dwa tygodnie u mojej córki mieszkającej wraz z mężem i dziećmi na Zielonej Wyspie. Wyspa jak wyspa, pewnie jest też zielona. Ja tego nie widziałam. Całe dwa tygodnie spędziłam w dusznym Dublinie, bawiąc wnuki i pomagając córce i jej mężowi w remoncie mieszkania.
Pewnego sobotniego popołudnia, wyprowadzając wnuki na spacer, przysiadłam na ławeczce w parku zajadając lody. I wtedy na horyzoncie pojawił się ON. Wysoki, dobrze zbudowany, rudo-szpakowaty i co najważniejsze ubrany w dobrze skrojony garnitur. Uwielbiam mężczyzn w dobrze skrojonych garniturach. Płakał, ale nie tak jak my, kobiety. Płakał w milczeniu. Tylko w oczach miał łzy a na twarzy obraz nieszczęścia, które pewnie dotknęło tego biedaka. Usiadł na sąsiedniej ławce i siedział bez ruchu tak ze trzy kwadranse. Wtedy podbiegła do niego moja wnuczka i zapytała dlaczego jest taki smutny. Podeszłam do niego przepraszając go za zachowanie mojej wnuczki. I to był początek czegoś wspaniałego ………
Patrick, bo tak miał na imię, był maklerem giełdowym w londyńskim City. Cały tydzień spędzał poza domem, mieszkając w wynajętym apartamencie w Covent Garden. Do Dublina wracał tylko w weekendy i to nie wszystkie. Miał piękną, kochającą żonę ale nie miał kochających dzieci. Nie to, że dzieci go nie kochały. W ogóle nie miał dzieci. Praca, praca i tylko praca. Wczoraj wrócił na weekend do domu i zastał żonę z nowym partnerem. To był dla niego cios. Bardzo ją kochał i nigdy jej nie zdradził. Powiedziała, że odchodzi i że go już nie kocha. Pocieszałam go jak mogłam. Powiedziałam mu, że też jestem samotna, że mąż mnie zostawił dla innej, młodszej i według niego ładniejszej.
Spotykałam się z Patrykiem codziennie w parku. Przez całe dwa tygodnie. I po dwóch tygodniach tak jak planowałam, wyjechałam. Koniec wakacji.
Artykuły powiązane:
O autorze
Skomentuj
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.