Sprzedawanie książek w Polsce można nazwać systemem chałupniczym – rozmowa z Leszkiem Sosnowskim, dyrektorem Wydawnictwa Biały Kruk

Sprzedawanie książek w Polsce można nazwać systemem chałupniczym – rozmowa z Leszkiem Sosnowskim, dyrektorem Wydawnictwa Biały Kruk

Przegląd

WaszWW: Czy zakładając wydawnictwo Biały Kruk wiedział Pan, że albumy o Ojcu Świętym staną się jego wizytówką?

LS: Nie przypuszczałem, że będziemy je robić w takiej ilości, jeżeli chodzi o tytuły i nakłady. Nie sądziłem, że zdominują naszą działalność, a zdominowały bo nie mamy czasu aby “przerobić” inne tematy. Mamy wiele propozycji, ale rynek nie przyjmuje więcej niż my wydajemy. A wydajemy jeden lub dwa albumy w miesiącu w nakładach od 8 tys. do 50 tys. egz.

“Z potrzeby serca” Arturo Mari – nakład 50 tys.
“Znak przymierza” Adama Bujak – 200 tys.
“Kronika Roku Świętego” – wydana w tym roku już osiągnęła nakład ponad 20 tys. egz.
“Renesansowy Psałterz” – zdjęcia Adama Bujaka, do tego trudna poezja Wojtyły. W półtora dnia sprzedaliśmy 10 tys.  egzemplarzy, a przecież nie jest to album tani.
Jest to zjawisko niespotykane. Nawet w Nowym Jorku albumy sprzedają się w nakładzie 3 tys. egz., a 5 tys. to już jest bardzo dużo.

WaszWW: Jak długo będzie trwało zainteresowanie albumami o Ojcu Świętym?

LS: Wszyscy mnie o to pytają. Ja widzę to trochę szerzej – sylwetkę Ojca Świętego, wszystko co się wokół niego dzieje, co głosi, co czyni. Widzę to w pewnym kontekście. Takie osobowości, takie autorytety nie przemijają z chwilą swojej fizycznej śmierci. Dzieje się zupełnie odwrotnie, dopiero po śmierci zaczynają rosnąć. Gdy czynią wielkie rzeczy podczas swojego życia to są one zrozumiałe tylko przez nielicznych. Wiele osób czuje, że coś ważnego się dzieje, ale nie wiedzą dokładnie co, nie potrafią tego sprecyzować. Potrzeba upływu czasu. To samo będzie z Karolem Wojtyłą. Książki, które będą powstawać o obecnym Papieżu za 5 czy 10 lat muszą być inne niż te wydawane teraz. Ale będą potrzebne tak długo, jak długo będzie potrzebna w ogóle książka.

WaszWW: Jakiej są inne tematy Państwa albumów?

LS: Jednym z naszych tematów są tematy krakowskie przedstawiane w szerszym, ogólnopolskim kontekście. Album “Królewski Kraków” wydany w trzech wersjach językowych, sprzedajemy z powodzeniem od 2 lat. Było on przygotowany z okazji wybrania Krakowa na stolicę kulturalną Europy. “Bazylika Mariacka” przedstawiona jest jako świątynia narodowa, a nie krakowska. Album, który ukaże się w listopadzie o Kalwarii Zebrzydowskiej będzie ją przedstawiał jako symbol, gdzie od 400 lat półtora miliona osób pielgrzymuje z pewnym celem, potrzebą.

WaszWW: Czy planują Państwo poszerzyć tematykę wydań?

LS: Mamy różne plany. Chciałbym wejść np. w tematykę sportową, która jest mi bardzo bliska (pochodzę z rodziny sportowców, sam kiedyś uprawiałem sport). Mieliśmy parę koncepcji, wydaliśmy słynny album o Adamie Małyszu. I myślę, że będziemy to kontynuować tylko, że w chwili obecnej nie jesteśmy w stanie więcej zrobić.
Musimy zatrudnić więcej osób, a trudno jest o dobrych fachowców. Mamy najlepszych fachowców w regionie, jeżeli chodzi o obróbkę zdjęć, przygotowanie książki do druku.
Druga sprawa to panująca sytuacja na rynku, gdzie jest kompletne załamanie dystrybucji. Wiąże się to nie z tym, co się prymitywnie określa brakiem pieniędzy przez klientów. No bo jakże, nie mają pieniędzy, skoro gdy w sobotę jadę pod jeden, drugi czy trzeci supermarket nie jestem w stanie zaparkować auta! Całe rodziny kupują, nie wiedzą czy im to jest potrzebne czy nie, ale kupują. Kultura jest spauperyzowana całkowicie w marketach. Najtańsze, najgłupsze, najprymitywniejsze rzeczy. Dotyczy to może przede wszystkim książki, ale nie tylko, także kaset video, płyt.
Jeżeli chodzi o rynek, to jest na nim mało fachowców od sprzedaży. Sprzedawanie książek w Polsce można nazwać systemem chałupniczym. To dotyczy nawet największych firm. Nie stosuje się żadnych technik sprzedaży. Ludzie, z którymi się rozmawia sądzą, że umieją sprzedawać dlatego, że mają na sobie krawat, wezmą teczkę do ręki,  “wysztywnią” się i mówią, że mają kilka miliardów obrotów. To jest śmieszne. Nie spotkałem się ze sprzedawcą, który mógłby mi powiedzieć do ilu punktów wprowadzi moją książkę. Rzecz nie do pomyślenia na Zachodzie. Jeżeli wiem do ilu punktów zostanie wprowadzona moją książkę, to mogę obliczyć nakład, i nie będzie bzdurnego gadania o nietrafionych nakładach. Będą one sporadyczne.
Wiem jak to wygląda na Zachodzie ponieważ mieszkałem tam kilkanaście lat, pracowałem, studiowałem, miałem własną firmę. Pracuję w tej branży od 19 roku życia jako autor, fotografik i wydawca. (more…)

Ta strona jest dostępna tylko dla zalogowanych osób. Jeżeli masz konto, to się zaloguj, a w innym przypadku zarejestruj się.

Logowanie użytkownika
 Remember Me  
Rejestracja nowego użytkownika
*Pole wymagane

Ten wpis jest zabezpieczony hasłem. Wpisz hasło by zobaczyć komentarze.