Ustawa o książce, czyli być albo nie być dla Polski – rozmowa z Grzegorzem Gaudenem
Przegląd
- Typ: Wywiady
Stała cena na nowości to rozwiązanie korzystne dla wszystkich: autorów, wydawców, czytelników i księgarzy. Zaszkodzi wyłącznie oligopolistom, którzy doprowadzają sytuację na rynku książki do absurdu – mówi dyrektor Instytutu Książki.
GRZEGORZ GAUDEN: Mamy do czynienia z sytuacją, w której zakłócone zostały mechanizmy rynkowe. Postępuje oligopolizacja rynku książki, szczególnie po stronie dystrybucji i sprzedaży. Dystrybutorzy dyktują warunki wydawcom, koncentracja sprzedaży wyniszcza niezależne księgarnie. Jeśli tego procesu nie zatrzymamy, na rynku pozostanie kilku wielkich graczy, którzy będą dyktowali warunki wszystkim innym. Państwo nie może abdykować w takiej sytuacji.
Dlaczego rynek książki trzeba traktować inaczej niż inne rynki?
– Albo się umówimy, że książka jest takim samym dobrem konsumpcyjnym jak inne, i wtedy nie ma znaczenia, co się sprzedaje, byle szybko sprzedać i opróżnić magazyny z niesprzedanego nakładu. Albo też uznamy, że książka to specjalne dobro, które odgrywa fundamentalną rolę w budowaniu społeczeństwa w każdym wymiarze: kulturowym, naukowym, obywatelskim, politycznym.
I dlatego nie powinna podlegać takim samym mechanizmom jak proszki do prania. Ten pierwszy model obowiązuje w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, ten drugi w Europie kontynentalnej: we Francji, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii. Polska powinna przyjąć rozwiązania kontynentalne, bliższe naszemu rozumieniu roli, jaką książka odgrywa w życiu społecznym.
Wielkie sieci sztucznie obniżają ceny książek za pomocą promocji i rabatów. Wydawcy chcą wprowadzenia stałej ceny na nową książkę w pierwszym roku jej sprzedaży. Przeciwnicy wskazują na możliwe zagrożenia: wzrost cen na nowości i spadek sprzedaży. Podziela pan te obawy?
Artykuły powiązane:
Skomentuj
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.