Cena katalogowa jest święta – rozmowa ze Sławomirem Górzyńskim
Przegląd
- Typ: Wydawnictwa, Wywiady
- Marka: DiG
WaszWW: Jest pan prezesem zarządu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Wydawnictw i Poligrafii. Czy branża wydawnicza jest silnie reprezentowana w PKPP?
SG: Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych powstała w styczniu 1999 roku. Prezesem Sekcji Wydawnictw i Poligrafii jestem od roku. Konfederacja to przedstawicielstwo społeczne pracodawców. Odnosi się tylko do podmiotów prywatnych, czyli w naszym przypadku do właścicieli wydawnictw i poligrafii. Cechuje nas bardzo własnościowe podejścia do działalności. Wydawcy często nie zauważają Konfederacji. W naszej sekcji działa kilkanaście osób. Chciałbym, żeby organizacja była liczniejsza, ale dzisiaj w ogóle trudno namówić ludzi do zrzeszania się. Wiele osób “sparzyło się” na przynależności do jednego czy innego ciała, które nie zawsze realizuje cele jasne i przejrzyste. Ostatecznie lepiej jeżeli jest kilkanaście osób, które chcą działać, niż kilkaset, które powodują wzajemne konflikty.
WaszWW: Jakimi sprawami zajmuje się Konfederacja, jakie sukcesy ma na swoim koncie Sekcja Wydawnictw i Poligrafii?
SG: Nasze działania nie są spektakularne, widoczne, bo nie organizujemy targów, wystaw itp. To nie leży w ogóle w naszych kompetencjach. Zajmujemy się kwestiami, które odnoszą się do działalności gospodarczej i są istotne dla przedsiębiorcy. Przy tym nie ważne czy prowadzi się duże przedsiębiorstwa akcyjne, czy niewielką spółkę z o.o. Wszyscy działamy na tym samym rynku. Ostatnio zajmowaliśmy się sprawami kredytu kupieckiego i leasingu. Konfederacja jest elementem komisji trójstronnej więc teraz trwają prace nad kodeksem pracy. Zachęcam wydawców do zgłaszania nam problemów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Mamy (Konfederacja) prężnie działające biuro prawne, które może się nimi zająć i zasygnalizować je odpowiednim organom ustawodawczym, podjąć rozmowy.
WaszWW: Co wg pana, jako właściciela firm, jest obecnie najbardziej niepokojące na rynku wydawniczym?
SG: Dystrybucja. Spójrzmy na rynek książki historycznej, na którym działa Wydawnictwo DiG. Historia jest w znacznym procencie reprezentowana w ofercie wydawniczej. Wg zestawień publikowanych przez BN za rok 2000 historia jest na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o zakres tematyczny, który jest poruszany w polskich publikacjach. Jednak nakłady tych publikacji należą już do najmniejszych. Wynika to zapewne z tego, że opracowywanych jest wiele monograficznych zagadnień, które trzeba poruszyć, ale zainteresowanie jest ograniczone do kilkuset osób, czy instytucji. Powoduje to, że taką książkę nie trudno wydać, ale trudno sprzedać. I w tym momencie natrafiamy na problem dystrybucji. W Polsce nie ma księgarzy, jest wielu sprzedawców książek. Nie ma księgarń, jest wiele punktów, w których sprzedaje się książki. Jest tylko kilka profesjonalnych hurtowni. Nie funkcjonuje w środowisku wydawniczym pojęcie składu głównego książki. Na całym świecie jest tak, że wydawca zajmuje się pozyskaniem autora, opracowaniem tekstu i wydaniem książki, Nie zajmuje się dystrybucją i promocją, bo tym zajmują się wyspecjalizowane firmy. W Polsce wydawca zajmuje się wszystkim. Czy to jest normalne? Tutaj na targach widzimy pewne wywrócenie ról. Na targi przychodzą bibliotekarze, żeby kupić książki od wydawcy. Do tej pory nie było żadnego księgarza. Oczywiście miło witam bibliotekarzy, którzy kupują u nas książki, bo staramy się do nich dotrzeć, ale to nie tak powinno być. Powstaje pytanie czy to są targi książki, czy to jest kiermasz. Niestety z przykrością stwierdzam, że jest to kiermasz.
WaszWW: Mówi pan, że jest mało księgarzy. Co ma pan na myśli określając kogoś mianem księgarza?
SG: Mówiąc księgarz mam na myśli te osoby, które potrafią książkę wyszukać w natłoku 20-25 tys. tytułów rocznie. Moim zdaniem jest 3,4 księgarzy. Ze wszystkimi nimi współpracuję ( chyba, że kogoś przeoczyłem, ktoś przeoczył mnie). Ze wszystkimi księgarniami w prawdziwym znaczeniu tego słowa też współpracujemy. Problemem jest, że jest ich naprawdę mało. Tutaj dochodzimy do kolejnego problemu rynku książki: brak kapitału obrotowego. Wszystkie księgarnie, punkty handlowe funkcjonują na komercyjnych zasadach i tak powinno być. Tymczasem cały rynek, wydawcy, hurtownicy, księgarze, są w sytuacji braku kapitału obrotowego. Opowieści ze strony struktur państwowych o pomocy prawnej w stworzeniu dobrego prawa, m.in. kredytu kupieckiego, to są dyskusje jałowe i pozbawione dobrych decyzji ustawodawczych. Powoduje to że, rynek, a rynek książki szczególnie, cierpi na brak gotówki. Obrót kapitału w książce jest bardzo długi. W przypadku książki naukowej pierwsze pieniądze za książkę wpływają po ok. pół roku. Te pieniądze trzeba gdzieś pozyskać, aby móc wydawać inne książki. To wszystko powoduje, że jesteśmy przed upadkiem mniej więcej połowy (more…)
Ta strona jest dostępna tylko dla zalogowanych osób. Jeżeli masz konto, to się zaloguj, a w innym przypadku zarejestruj się.