Jakub Wośko – na szczęście również w branży wydawniczej spotykam ludzi, którzy książki traktują jak produkt

Jakub Wośko – na szczęście również w branży wydawniczej spotykam ludzi, którzy książki traktują jak produkt

Przegląd

WW: Swoją pracę w handlu zaczynałeś jako tzw. snikers, czy doświadczenie z branży spożywczej pomaga, czy przeszkadza w pracy z książką?

JW: Oczywiście pomaga. Na szczęście również w tej branży spotykam wielu ludzi (należą do nich m.in. moi przedstawiciele handlowi), którzy książki traktują jako wartościowy produkt handlowy. Branża spożywcza cechująca się wielką konkurencją pomogła mi wejść w tajniki handlu, negocjacji handlowych, itp.

WW: W takim razie co sądzisz o sprzedaży książek na kilogramy?

JW: Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony pozwala na “wyczyszczenie” magazynów, sprzedaż książek o zbyt dużych nakładach, wzrost zainteresowania książką jako produktem u klientów detalicznych. Wywołanie u kupców i dystrybutorów poczucia, iż książka to normalny produkt taki jak, np. czekoladki, czy kasety powoduje, że przestaje być ona produktem luksusowym z wyższej półki, jest kupowana tak jak czasopisma, przy okazji codziennych zakupów. Problem pojawia się w przypadku nowości. Trudno przekonać klienta, że 30 zł za dobrą książkę to nie jest dużo i nie warto czekać na przecenę, jeżeli podobną pozycję może kupić za 2,99 zł.

WW: Czy markety “wykończą” księgarnie?

JW: Wzrost udziału hipermarketów w sprzedaży książek nie jest zagrożeniem dla księgarń. Nadal stanowią one wysoki procent sprzedaży u wszystkich wydawców (u niektórych nawet 100%). Przede wszystkim markety oferują bardzo wąską grupę książek: książki dziecięce, albumy, mapy, atlasy, przewodniki turystyczne, beletrystykę – tylko sezonowe hity.

Oczywiście istnieje szereg warunków, które muszą spełnić księgarnie, aby sprostać takiej konkurencji:

– przystosować się do zasad rynku (inwestycje w jakość obsługi, miejsce, informacje – do tej pory tylko nieliczne księgarnie posiadają stałe połączenie z Internetem, czy nawet system komputerowy usprawniający obieg informacji sprzedaży). Osobiście kupując książkę wybieram punkt, w którym spotykam się z przyjazną obsługą i uśmiechem, a nie dziewczyną przejeżdżającą obok mnie na wrotkach. Polacy nadal traktują książkę jako wyższą wartość (stąd np. niechęć do kupowania tzw. pocketbooków – książek w miękkiej oprawie). Stąd też spokojni mogą pozostać księgarze oferujący w swoich księgarniach spotkania kulturalne.

– specjalizacja – z rynku wykruszą się księgarnie sprzedające obok książek np. artykuły papiernicze. Pozostaną profesjonaliści znający wydarzenia na rynku książki oraz zapewniający swoim klientom dostęp do nowości lub każdej książki, którą zażyczy sobie klient.

– kapitał – na początku lat dziewięćdziesiątych powstało wiele prywatnych punktów sprzedaży książek. Niestety właściciele tych księgarń nie posiadali kapitału pozwalającego na ich rozwinięcie i sprostanie konkurencji z marketami. Powstanie setek malutkich hurtowni pozwalało na prowadzenie sprzedaży bez używania środków finansowych. Doprowadziło to najpierw do bankructwa hurtowni (proces ten nadal trwa), niektórych wydawnictw, a następnie księgarni. Powstanie i rozwój dużych dystrybutorów książek, inwestycje wydawców w przedstawicieli handlowych, rozsądek hurtowni, które przetrwały (coraz rzadziej spotykamy się ze współpracą konsygnacyjną, coraz częściej z fakturami zamkniętymi) doprowadza do eliminacji z rynku księgarzy niepłacących, żyjących na koszt wydawców i hurtowników.

WW: Czy uważasz, że na rynku książki jest kryzys?

JW: Co to jest kryzys? Najlepszą odpowiedzią na to pytanie są liczby pokazujące wzrost przychodów ze sprzedaży książek i ilości wydawanych tytułów, przy zachowaniu średniego nakładu na poziomie ostatnich lat. Wielu wydawców, księgarzy, hurtowników może uważać zaistniałą sytuację za kryzysową. Mówią o ubożeniu społeczeństwa, o zbyt drogich książkach, o szarej strefie sprzedaży. Ja nazywam to wzrostem konkurencji. Nie jest problemem w 2000 roku wyprodukować książkę, “problemem” pozostaje wydać taką książkę, którą odnajdzie czytelnik.

WW: Co lub kto najbardziej cię denerwuje na rynku książki?

JW: CO? – Płatności, płatności i jeszcze raz płatności. Ogromny brak pieniędzy na rynku książki. Obie branże, w których pracowałem wcześniej charakteryzowały się jasno określonymi zasadami, jeśli chodzi o obieg pieniędzy. Płatności powyżej 30 dni były rzadkością i wymagały szczególnych umów oraz wiązały się z pogorszeniem warunków handlowych. Nieprzestrzeganie terminów przez odbiorców było niedopuszczalne i kończyło się bardzo szybkim zerwaniem współpracy. Bardzo częste zakupy gotówkowe wiązały się z korzyścią dla odbiorcy. Obie branże wymagały szybkich decyzji zarówno po stronie dostawcy, jak też odbiorcy. Obie strony starały się złapać okres spijania śmietany z rynku.

KTO? – Osoby i firmy o odwróconej polityce względem odbiorców i dostawców. Od odbiorców żądają czegoś, czego sami nie spełniają w stosunku do swoich dostawców. Problem ten dotyczy zarówno wydawców, jak też pośredników (more…)

Ta strona jest dostępna tylko dla zalogowanych osób. Jeżeli masz konto, to się zaloguj, a w innym przypadku zarejestruj się.

Logowanie użytkownika
 Remember Me  
Rejestracja nowego użytkownika
*Pole wymagane
Kategorie: Rynek Polski, Wywiady
Tagi: Wośko Jakub

Ten wpis jest zabezpieczony hasłem. Wpisz hasło by zobaczyć komentarze.