Pożycie małżeńskie okiem satyryka

Przegląd

Czy 22 lata pożycia małżeńskiego to wystarczająca legitymacja do bycia ekspertem w dziedzinie przetrwania w tym stanie? Szymon Majewski w zbiorze felietonów Życie w pożyciu wydanym przez Wydawnictwo Zwierciadło udowadnia, że tak.

Szymon Majewski – dziennikarz, showman, felietonista. Porankami bawi słuchaczy Radia Zet w Bułce z Szymkiem. Na YouTube ma swój program Szymon Majewski SuperSam.
Od 13 czerwca 2014 roku na deskach Och-Teatru występuje w spektaklu One Mąż Show, inspirowanym cyklem felietonów, które znalazły się w książce.

Jako harcerz, na którego słowie można przecież polegać jak na Zawiszy, przysięgę małżeńską potraktował poważnie. Wnioski natomiast z codziennego życia w związku – żeby nie rzec – sceny małżeńskie – spisuje w felietonach.

 

W ubiegłym roku przy okazji przygotowań do spektaklu One Mąż Show Szymon Majewski powiedział w wywiadzie dla agencji informacyjnej Newseria Lifestyle:

Fragment książki

Księga wyjścia

życie w pożyciuJednym z bardziej trudnych do pojęcia procesów jest proces wyjścia z imprezy. Zdawałoby się, że w każdym miejscu zaopatrzonym w drzwi powinno to być proste. Nic bardziej mylnego. Bóg, wymyślając kobietę, wyposażył ją w specyficzne poczucie czasu. Ma ONA dziwny rodzaj zegara, który nazwałbym zegarem równoległym. Zegar, który wbrew zasadom czasami staje. I zdarza się to z reguły na imprezach, imieninach, kolacjach itp. Choć znasz tę przypadłość, zawsze jesteś zaskoczony. Przebiega to z reguły tak samo: impreza traci już swój impet, tematy wracają jak bumerang, wiesz już, gdzie można kupić TĘ torebkę i co stoi za rozpadem związku Moniki i Wojtka. Ziewasz, nęci cię wizja poduszki i kołderki. Zaraz będziesz musiał podjąć trud opuszczenia przyjęcia, zapoczątkować manewr wyjścia – trudny i złożony jak zawsze. Trudniejszy niż wyprowadzenie Żydów z Egiptu i ucieczka z Dunkierki.

W końcu nadchodzi ten moment. Dajesz sygnał do wyjścia, twoja twarz przybiera wyraz zbolały, mówisz, że jesteś śpiący, że pies, kot, rybki. ONA wzdycha, mówi, że tak jest zawsze, że z tobą nie można nigdzie wyjść, że chce się bawić. Zamawiasz taksówkę na 11.45 pod Kilińskim [pan z szablą i w czapce]. To za 15 minut. Sukces jest blisko. Czas mija, patrzysz w JEJ stronę, wygląda, że wszystko dzieje się planowo. Torebka w zasięgu, płaszcz też, worek tematów się wyczerpał, dziewczyny dawno ustaliły, że Monika i Wojtek już do siebie nie wrócą. Że Roman chodzi w trzeszczących sandałach, że Andrzejowi pocą się ręce, a Hanna jest beznadziejna. Taksówka czeka, ty i Kiliński też. Wszystko gotowe, widzisz, że i ONE szykują się do wyjścia, trwają manewry okołociuchowe, płaszcze, torebki, szminki, komórki, szale, swetry i półswetry, i kominy. Ty już przy drzwiach, ONA tuż za tobą, ty już z ręką na klamce, czujesz wiatr od Wisły, wychodzisz, tak, zapach wolności!

Z radości chcesz JEJ wynagrodzić ten trud i w ciemno wykonujesz gest objęcia i trafiasz w próżnię, zagarniasz i przytulasz ciemną warszawską noc. JEJ nie ma. Jak to, przecież była obok ciebie! Rozglądasz się, nie wierzysz w to, co się stało, przecież miałeś JĄ w zasięgu ręki. Jak to, czarna dziura na Starym Mieście? Wracasz, otwierasz drzwi i nie wierzysz własnym oczom. Jakbyś zatoczył jakieś kółko w czasoprzestrzeni i trafił z powrotem na początek imprezy.

Oto ONA i inne ONE w cyklonie plotek! Jakby najadła się duracellów. Jak po zastrzyku adrenaliny. Oto wszystkie długo oczekiwane i NAJWAŻNIEJSZE tematy dopadły je tuż przy wyjściu. Właśnie teraz, o pierwszej w nocy, kiedy czeka taksówka. Wiesz, że to potrwa. TEGO się bałeś i TO się stało. Głód plotki powrócił. Języki mielą informacje jak koła młyńskie. Myślisz, że to powinno być objęte jakimś podatkiem obrotowym. Analizujesz nawet, jak na tym zarobić. Ile to energii, gdyby je podłączyć szeregowo, oświetliłyby stolicę. Bezradny w mroku bezsilnym głosem wołasz: „kochanie… kotku”. Ten krzyk nie ma adresata. Adresat wyjechał, odleciał. Tylko upadek meteoru, kometa mogą wybić JĄ z rytmu. Możesz liczyć jedynie na wyczerpanie tematu. Tej lawiny nie zatrzymasz. W końcu kapitulujesz, poddajesz się, przysiadasz na ławeczce i bawisz się komórką. Wiesz, że w drodze czeka cię jeszcze odczytanie tak zwanych stenogramów z imprezy. Plotki muszą się uleżeć, użyźnić. ONA nie zaśnie, jak tego sobie nie ułoży w głowie, nie posegreguje, nie przetrawi.

Morał: Przed wyjściem upewnij się, czy wszystko wziąłeś.

Obszerny fragment książki udostępniony jest w serwisie internetowym www.przeczytam.pl

Kategorie: Literatura
Tagi: Zwierciadło

Skomentuj

Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.