Polska książkowa to "dziki" kraj – Marianna Okuniewska
Przegląd
- Typ: Księgarnie, Wywiady
- Marka: Książnica Polska
Łukasz Dymanus (Wirtualny Wydawca): W ostatnich latach coraz częściej słyszy się o kryzysie na rynku księgarskim, spowodowanym m.in. spowolnieniem gospodarczym i spadającym poziomem czytelnictwa. Tymczasem Książnica Polska wciąż realizuje nowe inwestycje, chwali się kolejnymi sukcesami i wydaje się nie odczuwać skutków kryzysu. Czy tak jest w rzeczywistości? Czy w ogóle możemy mówić o kryzysie na rynku księgarskim?
Marianna Okuniewska (Dyrektor Zarządzający Olsztyńskiej “Książnicy Polskiej”): Kryzys na polskim rynku książki to splot – narastających od kilku lat – wielu czynników ekonomicznych, społecznych i kulturowych, wśród których należy w szczególności wymienić trwające od jakiegoś czasu spowolnienie gospodarcze – chociaż nie ono wprost wpłynęło na dalsze obniżenie się, i tak już niskiego, poziomu “konsumpcji” książki, zmiany kulturowe w społeczeństwie/ moda na posiadanie księgozbiorów domowych i aktywne czytanie książek mocno osłabła/, obniżenie się – jak się wydaje – poziomu kształcenia i to na wszystkich szczeblach edukacji, szybkie tempo życia, malejące od lat zainteresowanie książką na rzecz innych elektronicznych źródeł pozyskiwania wiedzy i informacji, nie wymagających czasu i wysiłku jak czynne czytanie książek.
Ale malejące czytelnictwo /przypominam, że niemal 2/3 Polaków nie czyta książek/ to także rezultat obecnej sytuacji w środowisku książki. Obecny stan rynku wydawniczego – księgarskiego “skroili” sobie – w dużym stopniu na własne życzenie – ludzie książki, a więc księgarze, hurtownicy, a w szczególności wydawcy. Od wielu, wielu lat, pomimo płynących z rynku sygnałów, środowisko w końcu stosunkowo niewielkie, niemal hermetyczne i elitarne, nie może się porozumieć i ułożyć sobie tego rynku tak, by był to rynek wzrastający, służący w pierwszym rzędzie jak najlepiej końcowemu odbiorcy książki, czyli czytelnikom.
Obecny rynek książki to rynek kompletnie rozregulowany, bałaganiarski, rynek nieuczciwej konkurencji i braku elementarnych reguł porządkujących, w którym są równi i równiejsi, lepsi i gorsi. To rynek książki, w którym nowość wchodząca do sprzedaży sprzedawana jest w różnych cenach, a owa różnica sięga niekiedy 2 – krotności. To rynek, w którym wiele tytułów nowych najpierw sprzedają w swoich sieciach – na zasadzie wyłączności – ci lepsi, a dopiero po kilku tygodniach księgarskie szaraczki. To rynek, w którym hurtownik “łowi” biblioteki udzielając im rabatu przy kilku – – czy kilkunastotysięcznych zakupach, większego niż swoim stałym kontrahentom (firmom księgarskim), którzy dokonują u niego zakupów sięgających rocznie kilku milionów złotych. To wreszcie rynek takich sieci księgarskich, których okna wystawowe wręcz zaklejane są “krzyczącymi” plakatami o rabatach sięgających kilkudziesięciu procent – także na nowości wydawnicze. Polska książkowa to “dziki” kraj. To rynek, w którym książka straciła swoje dziewictwo jako dobro kultury wysokiej, jako swego rodzaju przesłanie i misja i sprowadzona została przez wielu wydawców i wielu dystrybutorów do roli zwykłego towaru, jednego z tysięcy asortymentów, sprzedawanego we wszystkich możliwych miejscach, niekiedy w sposób urągający przesłaniu jakie ze sobą niesie.
I w tym konglomeracie działań, zachowań, sprzeczności, bałaganu i zwykłego cwaniactwa, jako firma funkcjonujemy. Firma żeby funkcjonować musi się rozwijać, musi realizować inwestycje i te rzeczowe /rozwój sieci infrastruktury/ i te osobowe /głównie kształcenie i doskonalenie zawodowe księgarzy/.
I to od początku istnienia “Książnicy Polskiej” tj. od lutego 1992 roku, konsekwentnie realizujemy. Co do sukcesów, to trudno dzisiaj o nich mówić. To codzienna, mozolna, trudna i wyczerpująca praca. To dziesiątki zamierzeń i ich realizacja – udanych bądź nieudanych. Jeszcze 3-4 lata temu osiągaliśmy roczne wzrosty sprzedaży i dochodów wyrażające się 2 – cyfrowymi liczbami. Dzisiaj to zaledwie kilka procent, ale dobre i to.
ŁD: Ile obecnie księgarń wchodzi w skład sieci Książnicy Polskiej? Ile placówek jest własnością spółki?
MO: Obecnie sieć księgarska “Książnicy Polskiej” liczy 31 placówek, w tym 5 to tzw. księgarnie partnerskie. Prawie połowa księgarń funkcjonuje w lokalach, które są własnością naszej firmy.
ŁD: W 2011 roku Książnica Polska uruchomiła wspomniany program partnerski dla księgarń. Korzyściami płynącymi z przystąpienia do programu były m.in. finansowanie zapasów towarowych, udział w kosztach remontów, modernizacji, adaptacji i wyposażenia księgarni, uczestnictwo w jednolitym systemie zaopatrywania księgarń, a także wsparcie marketingowe, doradztwo prawne i techniczne. Jak układa się Państwu współpraca z tymi księgarniami?
MO: Generalnie współpraca z tymi księgarniami układa się nieźle, chociaż zdarzają się zgrzyty. W ramach programu “Partnerstwo dla księgarń” najlepiej funkcjonują księgarnie w Warszawie /”Sylabus” na ul. Górczewskiej/ i w Giżycku /księgarnia “Odeon”/. Te placówki notują stałe, wysokie trendy wzrostu sprzedaży /np. Giżycki “Odeon” 2-gi rok z rzędu notuje 30-40 procentowy wzrost sprzedaży/. Lekki spadek sprzedaży notuje tylko księgarnia partnerska “Pod Arkadami” we Wrocławiu, ale to głównie wynik ubiegłorocznych “zawirowań” z możliwością likwidacji księgarni i zmniejszenie powierzchni lokalu księgarni o połowę na początku bieżącego roku.
ŁD: Na co obecnie mogą liczyć kolejne księgarnie, które zdecydują się na uczestnictwo w programie “Partnerstwo dla księgarń”?
MO: Na to wszystko, co będzie pozwalało na ich w miarę spokojną, stabilną i wzrostową egzystencję. Przede wszystkim księgarnie partnerskie korzystają z naszej sieci dostawców na takich samych warunkach handlowych jak nasze księgarnie własne. My finansujemy zakupy książek i innych artykułów, właściciel księgarni nie musi więc angażować w działalność handlową księgarni swoich własnych kapitałów obrotowych /zresztą najczęściej takowych nie ma/. Księgarnia partnerska może uczestniczyć we wszystkich kampaniach i akcjach promocyjno – reklamowych organizowanych przez nasza firmę, może liczyć na fachową pomoc i doradztwo w sprawach biznesowych, podatkowych, prawnych i innych. Może też korzystać z naszych programów szkoleń, spotkań i kursów. W szczególnych okolicznościach księgarnie partnerskie wyposażamy w niezbędny sprzęt ekspozycyjny /np. regały, stelaże, lado-kasy itp./ – z tej możliwości skorzystały m.in. księgarnie w Lublinie i Giżycku. Wachlarz możliwości efektywnej pomocy dla tych księgarń jest szeroki i zależy w głównej mierze od potrzeb, oczekiwań i oceny możliwości rozwojowych takiej placówki. Od właścicieli księgarń partnerskich wymagamy jedynie profesjonalnej działalności, partnerskiej, lojalności, odpowiedzialności i tego, co potocznie nazywany kupiecką rzetelnością.
ŁD: Czy możemy już powiedzieć, że Książnica Polska jest siecią o zasięgu ogólnopolskim? W wywiadzie udzielonym Wirtualnemu Wydawcy w 2011 roku wspomina Pani o planach przejęcia księgarń w innych regionach Polski. Spółka planowała również otwarcie księgarni w Warszawie. Rozumiem, że plany te udało się zrealizować? Czy w najbliższym czasie zostaną otwarte placówki w innych częściach Polski?
MO: Rynek lokalny jest dla nas oczywiście bardzo ważny, ale konsekwentnie olsztyńska “Książnica Polska” z firmy typowo lokalnej /woj. Warmińsko – mazurskie/ staje się powoli firmą o zasięgu ogólnopolskim – nasze księgarnie funkcjonują w ponad połowie województw i ten zasięg działania będzie nieustannie zwiększany. Czynimy to jednak z głębokim namysłem, rozwój sieci nie może zagrażać stabilności firmy a w szczególności płynności finansowej i bezpieczeństwu handlowemu. Nigdzie nie “wchodzimy” na rynek “na siłę”. Otwarcie czy przejęcie nowej księgarni poparte musi być dokładnymi analizami rentowności w założonej perspektywie czasowej.
Gdybyśmy działali “na hura” to liczba księgarń w firmie wzrosłaby bardzo szybko. W Warszawie mamy dwie księgarnie. Kilka propozycji przejęcia lokali księgarń w stolicy – po analizach – odrzuciliśmy. I jak pokazał czas – mieliśmy rację. Od pewnego czasu nasza ekspansja rozwojowa kierowana jest na lokowanie księgarń w centrach handlowych. Lokujemy księgarnie w nowych centrach handlowych, głównie w mniejszych ośrodkach. Do końca bieżącego roku uruchomimy jeszcze 2-3 placówki. W roku 2014 nowych księgarń powinno przyrosnąć w ilości 6-7 /3 lokale już zakontraktowaliśmy/ a do końca roku 2015 planujemy dysponować liczbą około 50 placówek, a obroty powinny sięgać 45-50 mln złotych. Zobaczymy jednak co pokaże czas, a nade wszystko jakim zmianom w najbliższych 2 latach ulegnie rynek książki.
ŁD: Jak wiemy w Centrum Książki trwały prace remontowe mające na celu rozbudowę kompleksu. Czym się różni zmodernizowane Centrum Książki od tego z lat ubiegłych?
MO: Rozbudowę siedziby “Książnicy Polskiej” w Olsztynie i olsztyńskiego “Centrum książki” zakończyliśmy w grudniu 2012 r. Obecnie w liczącym ponad 2,5 tyś m 2, 6 – kondygnacyjnym kompleksie znajduje się jedna z największych księgarń w kraju, o pow. Użytkowej ponad 1,3 tyś. M2, funkcjonuje kino studyjne”Awangarda /2 kameralne sale do emitowania ambitnych, niekomercyjnych filmów plus prowadzenie edukacji filmowej dla młodzieży/. W budynku funkcjonuje tez prywatna sieciowa szkoła policealna Progres, a także Kawiarnia Literacko – Filmowa KliF, w której co roku organizowanych jest blisko 100 spotkań z autorami i wydawcami książki, a także spotkania z ludźmi polityki, gospodarki i kultury.
Stworzony więc został w Olsztynie spory kompleks edukacyjno – kulturalny, który rokrocznie odwiedzają setki tysięcy osób.
Olsztyńskie “Centrum Książki” dysponuje ofertą ponad 50.000 tytułów książek i innych artykułów, a także obsługuje co roku ponad 100 przetargów na książki i inne artykuły, organizowanych głównie przez biblioteki publiczne.
ŁD: Jak obecnie wygląda struktura oferty księgarń Książnicy Polskiej? Czy może Pani wskazać procentowy udział publikacji książkowych w całkowitym asortymencie? Czy w ostatnim czasie nastąpiły jakieś istotne zmiany w strukturze oferty księgarń?
MO: Księgarnie “Książnicy Polskiej” oferują swoim klientom blisko 60.000 tytułów książek, podręczniki szkolne, artykuły papierniczo – piśmienne, szkolne i biurowe i inne asortymenty. Książki tzw. kolorówka stanowią mniej więcej 60 procent całości sprzedaży, po około 20 procent sprzedaży stanowią podręczniki szkolne i pozostałe artykuły pozaksiążkowe. Jeżeli chodzi o książki to coraz wyraźniej widać malejącą sprzedaż literatury pięknej, rośnie natomiast sprzedaż książek specjalistycznych, fachowych, poradnikowych i literatury wspomnieniowej. Dużym zainteresowaniem klientów cieszą się biografie znanych ludzi i książki autobiograficzne.
ŁD: Na początku roku Empik poinformował o planach zastąpienia asortymentu wydawniczego artykułami papierniczymi. Czy Książnica Polska również zamierza rozszerzyć ofertę niewydawniczą, redukując asortyment książek, muzyki i multimediów?
MO: O jakiejkolwiek redukcji czy ograniczeniu oferty książkowej w naszej sieci nie ma mowy. Nie planujemy żadnych działań tego typu, co nie znaczy, że do obrotu w księgarniach nie będą wchodzić nowe artykuły, nazwijmy je umownie “kompatybilne z książką”.
To koniecznie wobec perspektywy znaczącego ograniczenia rynku podręcznikowego w klasycznej postaci na rzecz e-podręczników, tabletów i innych elektronicznych form przekazu wiedzy uczniom szkół. To także konieczne z uwagi na znaczne wzrosty sprzedaży e-booków i innych elektronicznych nośników przekazu treści. Wielu wydawców w tym względzie przewiduje jakieś kasandryczne wizje załamania bądź upadku książki, firm wydawniczych i księgarń. Moim zdaniem to obawy trochę na wyrost. Tak dla ciekawości: książki rękopiśmienne jeszcze blisko 150 lat po wynalezieniu druku przez Gutenberga funkcjonowały w obiegu, zasilając biblioteki dworskie i magnackie, nim zostały całkowicie wyparte z tego obiegu. Podobnie może być w zetknięciu książek drukowanych z e-bookami, chociaż ów okres koegzystencji będzie zapewne wielokrotnie krótszy.
ŁD: Od jakiegoś czasu książnica Polska rozwija również sprzedaż internetową, realizowaną za pośrednictwem księgarni czytay.pl Czy oferta księgarni pokrywa się z ofertą tradycyjnych placówek? Na stronie internetowej czytamy, że serwis posiada w sprzedaży czytnik książek elektronicznych. Czy e-booki również znajdziemy w ofercie księgarni? Jeśli tak, jak ocenia Pani sprzedaż publikacji w wersji elektronicznej.
MO: Sprzedaż za pośrednictwem naszej księgarni internetowej “Czytay” w roku bieżącym sięgnie 1,5 miliona złotych i tu widać trend szybkorosnący. W roku 2014 planujemy podwojenie tej formy sprzedaży. Księgarnia internetowa zaczyna powoli mieć szerszą ofertę wydawniczą niż nasze księgarnie. Jej oferta będzie w najbliższym czasie rozbudowywana o inne asortymenty – głównie artykuły papierniczo – piśmienne, szkolne, biurowe, tzw. artykuły kreatywne /m.in. Dla malarzy, ludzi sztuki itp./ a także szeroka ofertę zabawek, gier edukacyjnych i inne artykuły w pewnym sensie “kompatybilne” z książkami. Sprzedaż e-booków czyli książek w wersji elektronicznej to na razie sprawa marginalna w naszej firmie. Zresztą i w skali kraju – pomimo, że wykazuje bardzo szybko tendencje wzrostowe – to nadal stanowi margines sprzedaży – coś około 2 procent całego rynku książki. Sądzę, że dojdzie tylko do poziomu 10 procent udziału w tym rynku ale to proces wieloletni. Tradycyjna książka, drukowana na papierze jeszcze przez długie lata zapewne dominować będzie na rynku.
ŁD: Ilu wydawców posiada obecnie Książnica Polska w ofercie? Jak układa się Państwu współpraca z tymi oficynami?
MO: W ofercie naszych księgarń znajdują się książki praktycznie większości wydawców krajowych. Brakuje może książek wybitnie niszowych i wąsko specjalistycznych, które zresztą i tak każda księgarnia na życzenie klienta, obowiązana jest sprowadzić.
Z dużą liczbą wydawców wciąż pracujemy bezpośrednio. Ta współpraca układa się różnie. Jest grupa wydawców, którzy traktują wydawanie książek jako swego rodzaju misję i dla których książka jest nie tylko towarem, ale też i dobrem kultury. I to są nasi najcenniejsi partnerzy. Z tą grupą współpracuje nam się najlepiej, mają zorganizowane doskonale systemy monitorowania sprzedaży i znakomitych przedstawicieli handlowych, którzy traktują księgarzy po partnersku, czynnie z nimi współpracują, pomagają, doradzają itp. Są też tacy wydawcy, których jedynym działaniem jest “wciśnięcie” do sprzedaży jak największej ilości i którzy traktują księgarnie częstokroć jak magazyny. Następnym działaniem takich wydawców jest nękanie księgarzy telefonami “kiedy zapłacicie”.
Jest jeszcze jeden nieprzyjemny często aspekt współpracy, gdy mamy do czynienia ze sprzedażą książek z tzw. opcją zwrotu. Wynajdowane są setki powodów, aby książki do zwrotu nie przyjąć, a jeżeli już nastąpi szczęśliwy finał, to na rozliczenie zwrotu i kompensatę lub ewentualny zwrot nadpłaty czeka się często długimi miesiącami. To rodzi niepotrzebne spięcia, które następnie przekładają się w sposób bezpośredni na obawy i ograniczenia takiej współpracy.
ŁD: Czy wydawcy skarżą się na zatory płatnicze, co ma często miejsce w przypadku współpracy z Empikiem?
MO: W naszej firmie nie było nigdy zatorów płatniczych, co najwyżej – w szczególności w I półroczu roku – zdarzały się opóźnienia w terminowych płatnościach, sięgające kilku lub co najwyżej kilkunastu dni, no może czasami – incydentalnie – nieco więcej. Zatory płatnicze, to jak się wydaje “przywilej” dużych księgarskich molochów sprzedaży, które dyktują wydawcom od lat ostre warunki współpracy /zakupów, poziomu marż, czy rabatów, zwrotów, oraz długich, niejednokrotnie bardzo długich terminów zapłaty za częstokroć znacznie wcześniej sprzedane książki/. U nas nikt nawet nie wpadłby na pomysł by oznajmić swoim dostawcom, że czasowo wstrzymuje zapłaty. Na zbyt długie przeterminowane płatności nie mogą sobie też pozwolić tzw. księgarnie niezależne, bo cierpliwość dostawców jest krótka i z reguły wprowadzają oni blokady zakupów, a to pierwszy gwóźdź do trumny dla takiej księgarni. W ostatnich latach wiele księgarń zamknęło działalność nie tyle z powodu zbyt wysokich czynszów, ale w głównej mierze upadło w związku z utratą płynności finansowej. Nadmierne, zbyt optymistyczne zakupy, rosnące koszty działalności, nie sprzedane zapasy i księgarnia płynie w niebyt.
Panuje powszechne odczucie i obawa zarazem, że na rynku dzieje się coś niedobrego. Wydawcy (dostawcy) niemal alergicznie reagują na opóźnienia zapłaty za dostarczone towary. Są tacy, którzy dzwonią do nas już w przeddzień upływu terminu zapłaty, są i tacy, którzy wstrzymują dostawy bo np. zdarza się jakaś niedopłata rzędu kilkudziesięciu złotych. Z rozmów z wieloma wydawcami, można konkludować, że na rynku tyka jakaś przysłowiowa bomba zegarowa, która gdy wybuchnie zatrzęsie mocno tym rynkiem. I tego wydawcy bardzo się boją.
ŁD: Jak obecna sytuacja na rynkach przekłada się na wyniki Książnicy Polskiej? Ile wyniosły przychody ze sprzedaży w 2012 roku? Jak oceniają Państwo I półrocze bieżącego roku? Czy na koniec roku spodziewacie się wzrostu obrotów w stosunku do roku ubiegłego?
MO: Od początku istnienia “Książnicy polskiej” mamy ustabilizowane, wzrostowe trendy przychodów i zysków. W 2012 r. Przychody ze sprzedaży wyniosły 27,2 mln zł i były o blisko 9 procent wyższe w porównaniu do roku 2011. Ale rok bieżący będzie wprawdzie wzrostowy po stronie przychodów (szacujemy ten wzrost na 6-7 procent), ale poziom zysku będzie o kilkanaście procent niższy. Miejmy nadzieję, że to okres przejściowy i lata następne będą dla nas bardziej łaskawe.
Gdyby nie obecna stagnacja i zawirowania na rynku książki to poziom sprzedaży w roku bieżącym byłby zapewne wyższy o 3-4 miliony złotych, a to ustawiłoby firmę w niemal komfortowej sytuacji.
ŁD: Jak oceniają Państwo sprzedaż online? Jaki udział generuje w całkowitej sprzedaży Książnicy Polskiej?
MO: Sprzedaż internetowa /on-line/ wprawdzie szybko zaczyna przyrastać /w roku bieżącym szacujemy jej łączny poziom w naszej firmie na około 1,5 mln złotych/, ale to nadal zaledwie 5-6 procent całego rocznego obrotu. Będzie ona z pewnością rosła szybciej, gdy do oferty naszego sklepu internetowego “Czytay” wprowadzimy nowe /nieksiążkowe/ asortymenty. Szacujemy, że w 2015r. sprzedaż łącznie on line osiągnie poziom około 4-5 mln zł, ale nadal będzie to udział w sprzedaży całkowitej rzędu 6-8 procent.
ŁD: W jakim kierunku, w najbliższych latach, Pani zdaniem będzie podążać lub powinien podążać polski rynek książki?
MO: Społeczeństwa twórczego i aktywnego gospodarczo, intelektualnie a także informatycznie, nie zbuduje się wyłącznie na internecie, tabletach, smartfonach, czy też podobnych elektronicznych formach przekazu i rejestracji wiedzy i treści. Społeczeństwo świadome, dojrzałe, nastawione na aktywność i innowacyjność, to społeczeństwo czytające książki – w jakiejby one nie były postaci. Zrozumieli to już dawno np. Niemcy, Francuzi, Skandynawowie czy też Rosjanie, widać rezultaty tego pozytywnego otwarcia na książkę. W ubiegłym roku byłam gościem wyższej szkoły księgarstwa i technik informatycznych w Moskwie. Byłam w wielu moskiewskich księgarniach, rozmawiałam z księgarzami w nich pracującymi. Byłam pod wrażeniem dużej frekwencji klientów w tych placówkach, otwartych nieprzerwanie do późnych godzin nocnych, a niektórych całodobowo.
Tak dużo klientów widziałam wcześniej w księgarniach londyńskich. Tego zjawiska kompletnie nie widać w Warszawie.
Wydaje się, że polski rynek książki znalazł się na ostrym zakręcie i albo bezpiecznie go pokona albo będzie katastrofa. Zapewne w środowisku książki nastąpiły w ostatnim okresie istotne przewartościowania. Wydawcy i księgarze zdali sobie zapewne sprawę, że nadszedł czas pilnego uporządkowania tego rynku.
Doświadczenia zachodnioeuropejskie, a zwłaszcza rezultaty funkcjonowania przez 4-dziesięciolecia ustawy Langa we Francji dowodzą, że te dramatyczne tendencje na polskim rynku książki trzeba zatrzymać i odwrócić.
Wreszcie oba środowiska znalazły wspólny język i mianownik. Prace nad analogiczną, dostosowaną do polskich realiów ustawą zaczęły, jak słyszę, nabierać tempa.
Pozostaje przekonać do tych oczywistych i koniecznych zmian, wielu możnych tego rynku a także decydentów: ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego, parlamentarzystów, media, a w szczególności opinię publiczną. Zwłaszcza opinię publiczną, której już zaczęto tu i ówdzie wmawiać, że polska ustawa Langa, nieść będzie za sobą dalszy, widoczny wzrost cen książek. Tak być nie musi i nie może. Wraz ze wzrostem czytelnictwa i popytu na książki będzie być może rosła ich produkcja i nakłady /które dotychczas dramatycznie spadały/, co powinno skutecznie wygasić wzrostowe tendencje cen. W końcu sami wydawcy i księgarze, w dobrze pojętym własnym interesie, będą pilnować, aby żadnego cenowego szoku na książkach nie było – bo to oznaczałoby dla środowiska śmierć zawodową i ekonomiczną. I jeszcze jedna istotna sprawa, wzrost czytelnictwa i popytu na książki, to pewien proces wymagający dużego wysiłku i wielu działań. Potrzebne są nie tylko doraźne akcje promujące czytelnictwo i książkę, ale przemyślane, obliczone na dłuższy dystans działania systemowe /które obecnie zaczynają dotyczyć bibliotek, ale całkowicie pominięte jest nadal księgarstwo/. Trzeba przywrócić modę na czytanie i posiadanie książek, że posiadanie w domu choćby skromnego księgozbioru domowego to nie “obciach” ale swoista intelektualna nobilitacja, to “ocieplenie” mieszkania i jego domowników. Trzeba przywracać chęć czytania książek przez dzieci i młodzież. To zadania domu, szkół, bibliotekarzy i samych księgarzy. Trzeba zmienić kanon lektur szkolnych /o czym coraz częściej mówią nauczyciele – poloniści/, tak by dzieci i młodzież czerpały radość i wiedzę z czytania książek, a nie niechęć do sięgania po lektury.
Trzeba przywrócić naturalne więzi bibliotekarzy i księgarzy /które istniały od wieków/, co oznacza, aby bibliotekarze bywali w księgarniach, prowadzili dialog z księgarzami i czytelnikami i aby książki zwiększające zasoby biblioteczne nabywane były /jak dawniej/ w księgarniach, bo to będzie przekładać się w sposób oczywisty na czytelnika i “konsumpcję” książki.
Trzeba wreszcie odstąpić od praktyk uprawianych przez wielu wydawców edukacyjnych i hurtowników, według których uczniowie a właściwie nauczyciele nabywają podręczniki u wydawców czy hurtowników w imię jakichś dodatkowych profitów, bo to zwiększy tzw. odwiedzalność księgarń przez młodych ludzi i przełoży się w bliższej lub dalszej perspektywie na bardziej aktywny kontakt z książką. Te przykładowo wybrane problemy muszą być uregulowane i uporządkowane i nie ma to nic wspólnego /jak chcieliby niektórzy/ z ograniczaniem rynku czy konkurencji. To dokładnie, właśnie cywilizowanie tego rynku. Konkurowanie na rynku książki powinno mieć miejsce głównie w jakości i profesjonalizacji usług w sferze książki, a nie – jak ma to miejsce obecnie – dzikiej walce na rabaty i upusty.
ŁD: Dziękuję za rozmowę.
Artykuły powiązane:
O autorze
Skomentuj
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.