Rozmowa z Robertem Kucem oraz Mikołajem Burchardem z Wydawnictwa LektorKlett

Rozmowa z Robertem Kucem oraz Mikołajem Burchardem z Wydawnictwa LektorKlett

Przegląd

lektorklettMateusz Włodarczyk (WirtualnyWydawca): Wydawnictwo LektorKlett w głównej mierze skoncentrowane jest na sektorze edukacyjnym. Dlatego zacznijmy od pytania dotyczącego tegorocznego sezonu podręcznikowego. Jak oceniacie niedawno zakończony sezon?
Mikołaj Burchard (LektorKlett): Podsumowaliśmy sezon szkolny. Wydawnictwo LektorKlett jest obecne w segmencie podręczników do nauki języka niemieckiego na wszystkich poziomach nauczania. Począwszy od podstawówki, poprzez gimnazja i skończywszy na szkołach ponadgimnazjalnych. Sam sezon wypadł bardzo dobrze. Teraz nadszedł czas zwrotów nie sprzedanych książek od dystrybutorów i księgarzy. W tym roku widzimy, że zwroty nie przekraczają 8% obrotów – to dobry wynik. Ten współczynnik poprawiliśmy w stosunku do ubiegłego roku. Generalnie udało nam się osiągnąć około 30% wzrostu sprzedaży w stosunku do roku ubiegłego. W segmencie gimnazjalnym doszliśmy do 25% udziału w rynku, możemy więc uważać się za jedno z kilku wydawnictw wiodących w tym segmencie.
Łukasz Dymanus (WirtualnyWydawca): Czyli można powiedzieć, że w segmencie podręczników w tym roku osiągnęliście sukces.
Mikołaj Burchard: Tak, zdecydowanie można tak powiedzieć. To osiągnięcie jest szczególnie ważne z punktu widzenia koncernu, ponieważ firmy wydawnicze koncernu Klett oparte są na rynku szkolnym. We wszystkich krajach europejskich wydawnictwa z naszej grupy publikują podręczniki do nauki języków obcych. W Niemczech wydawane są również podręczniki do innych przedmiotów, takich jak biologia czy fizyka. W Słowenii natomiast wydawnictwo Klett, pełni rolę naszej Nowej Ery, czyli wydawnictwa stosunkowo młodego, proponującego podręczniki do wszystkich przedmiotów oraz mającego pozycję lidera w sektorze.
Robert Kuc (LektorKlett): Jako Dyrektor Wydawniczy jestem bardzo zadowolony z tego, że nasz sukces sprzedażowy w sektorze szkolnym ma bardzo mocne podstawy. Zbudowaliśmy fachową redakcję, która nawiązała współpracę z wysokiej klasy autorami. Dowodem na to jest fakt, że licencje na tytuły szkolne LK kupili wydawcy z pięciu krajów – tak więc nasz sukces w Polsce potwierdzają także inne rynki. Co więcej, nasz Dział Marketingu Szkolnego jest jednym z najlepiej działających zespołów promocji szkolnej w kraju. To opinia nie tylko moja, ale także nauczycieli i przedstawicieli rynku.
Na zdjęciu: Robert Kuc (Dyrektor Wydawniczy LektorKlett)
Mateusz Włodarczyk: Czy taką opinię podzielają też wasi konkurenci?
Robert Kuc: Pośrednio, składając pracownikom naszego Działu Marketingu Szkolnego lukratywne propozycje.
Mateusz Włodarczyk: Czy Wydawnictwo LektorKlett zamierza w najbliższym czasie poszerzyć swoją ofertę o kolejne dziedziny nauczania szkolnego, niekoniecznie związane z nauką języków obcych?
Mikołaj Burchard: Jeśli chodzi o działalność Kletta w Polsce, to jak na razie są to głównie języki obce. Oprócz języka niemieckiego, zanotowaliśmy również wzrosty sprzedaży publikacji  do nauki języka hiszpańskiego, choć oczywiście w porównaniu do języka niemieckiego jest to wciąż jeszcze mały rynek. Język hiszpański jest bardzo obiecującym segmentem, gdyż jego popularność w Polsce rośnie. Dlatego staje się on perspektywicznym obszarem naszej działalności wydawniczej. W ofercie LektorKletta są również podręczniki do języka francuskiego. W przyszłym roku pojawi się parę nowych tytułów do nauki francuskiego, bo cały czas rozwijamy naszą działalność w tym zakresie. Niewykluczone, że w kolejnych latach dołączymy do naszej oferty kolejne dziedziny szkolne, niekoniecznie związane z językami. Jest to docelowa strategia Wydawnictwa LektorKlett w Polsce.
Łukasz Dymanus: Wiemy, że rok 2009 przyniósł wiele zmian w Wydawnictwie LektorKlett. Jakie to były zmiany?
Mikołaj Burchard: Mimo sukcesu związanego ze wzrostem sprzedaży w kluczowym dla nas segmencie, ten rok był równocześnie trudny dla naszego wydawnictwa ze względu na zmiany, które nastąpiły w naszym podejściu do biznesu.
Właściciel uznał działalność wydawniczą za klucz strategii rozwoju swoich firm – rezygnując z dystrybucji. We wszystkich krajach, również i w Polsce, nastąpiła redukcja aktywności dystrybucyjnej. Kiedyś LektorKlett był dystrybutorem wydawnictwa G+J (pod marką National Geographic) oraz do końca tego roku Cambridge University Press. Dystrybucję National Geographic zakończyliśmy w ubiegłym roku, natomiast w pierwszym kwartale bieżącego roku wypowiedzieliśmy umowę Cambridge University Press. Przyczyny takich decyzji z jednej strony związane były z polityką prowadzenia sprzedaży wyłącznie własnej produkcji, ale z drugiej strony w grę wchodzą również względy finansowe, związane szczególnie z ryzykiem wymiany kursowej.
Mateusz Włodarczyk: Czy zmiany te mają znaczący wpływ na działalność samego Wydawnictwa?
Mikołaj Burchard: Decyzja o rezygnacji z dystrybucji książek Cambridge University Press, była o tyle trudna, iż sprzedaż ta stanowiła około 1/3 obrotów LektorKletta. W związku z redukcją obrotów o 1/3, byliśmy zmuszeni zrestrukturyzować firmę, co wiąże się z proporcjonalną do zmniejszenia obrotów redukcją zatrudnienia. Redukcja zatrudnienia dotyczyła takich obszarów jak dział importu czy częściowo dział sprzedaży, ale ustały także pewne aktywności redakcyjne czy administracyjne. Takie sytuacje są zawsze trudne, również ze względów psychologicznych, zarówno dla tych, którzy taką decyzję muszą podjąć i ją zakomunikować, jak i dla osób, które są adresatami tych decyzji. Na szczęście ten proces mamy już za sobą.
Mateusz Włodarczyk: A co stanie się z Cambridge University Press? Czy znalazł już nowego dystrybutora dla swojej oferty?
Mikołaj Burchard: Cambridge University Press będzie miał nowego partnera dystrybucyjnego. Wiemy, że podjął już decyzję – zostaliśmy o tym oficjalnie poinformowani. Nowym partnerem Cambridge University Press będzie Platforma Edukacyjna. Cieszymy się, że nowy partner został już wybrany – dzięki temu możemy sprawnie dokonać operacji przemieszczenia magazynu. Nie pozostaje nam nic innego jak życzyć Cambridge rozwoju tak efektywnego, jak ten, którego doświadczył współpracując z LektorKlettem.
Na zdjęciu: Mikołaj Burchard (Członek Zarządu LektorKlett)
Łukasz Dymanus: Jaką politykę dystrybucyjną prowadzi obecnie LektorKlett?
Mikołaj Burchard: Kolejną ważną tegoroczną decyzją jest outsourcowanie logistyki. Dziś wydawnictwo LektorKlett ma własny magazyn z własnym personelem i samo organizuje spedycję. Zdecydowaliśmy, że od przyszłego roku, działania te przejmie zewnętrzna firma dystrybucyjna. Gdy tylko umowa zostanie podpisana wydamy odpowiedni komunikat. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że prowadziliśmy rozmowy z kilkoma firmami dystrybucyjnymi i wybraliśmy tę, której oferta jest atrakcyjna finansowo, a sama firma legitymuje się wieloletnim doświadczeniem w świadczeniu takich usług. Jest to poważna zmiana organizacyjna. Wyjście z logistyką na zewnątrz jest dużym pogłębieniem restrukturyzacji. Liczymy na to, że część osób z naszego obecnego magazynu przejdzie do firmy dystrybucyjnej, z którą będziemy współpracować –  jest to o tyle ważne, że chcemy, by nastąpił równolegle transfer doświadczeń.
Mateusz Włodarczyk: Czy decyzja o przeniesieniu logistyki do firmy zewnętrznej nie pociągnie za sobą dodatkowych problemów organizacyjnych i finansowych?
Mikołaj Burchard: Decyzja o outsourcingu logistyki jest spowodowana bardzo prostą kalkulacją. Skoro wydawnictwo LektorKlett jest nakierowane głównie na edukację, to obroty skoncentrowane są w ciągu stosunkowo krótkiego sezonu, a utrzymywanie własnego magazynu i ponoszenie cały czas kosztów stałych nie ma sensu. Dlatego decyzja ta została w dużej mierze podjęta ze względu na cash-flow. I mimo, że koszty logistyki nie zmniejszą się, to będą one proporcjonalne do okresów wzmożonej sprzedaży. Dyrektor finansowy bardzo się cieszy z takiego rozwiązania.
Łukasz Dymanus: LektorKlett pojawił się również w sektorze książek dla młodszej grupy czytelników. Jak obecnie wygląda Wasza działalność w tym segmencie?
Mikołaj Burchard: Istotnym elementem naszej oferty stały się książki dla dzieci i młodzieży. Mamy już w kolekcji kilkadziesiąt tytułów, które zostały dobrze przyjęte na rynku. Nie planujemy konkurować wprost z największymi wydawnictwami dziecięcymi na rynku. Nasza oferta dziecięca i młodzieżowa ma, podobnie jak cała oferta grupy Klett, zamysł edukacyjny. Mottem koncernu jest hasło “Nauczamy i informujemy”. Takie cele mają również osiągać nasze publikacje dziecięce i  młodzieżowe.
Mateusz Włodarczyk: Jak skonstruowana jest Wasza oferta w tym segmencie? Jakie serie cieszą się największą popularnością? Jaki % obrotów Wydawnictwa generują publikacje dla dzieci i młodzieży?
Mikołaj Burchard: Dziś nasza oferta dziecięca proponuje książki dla wszystkich grup wiekowych. Z myślą o najmłodszych stworzyliśmy serię Wielkich książek dla małego dziecka – czyli dużych i grubych kartonowych książek o kolorach, zwierzątkach czy alfabecie. Dla przedszkolaków są książki o Basi, dla dzieci z pierwszych klas szkoły podstawowej – ćwiczenia aktywizujące z Myszką Franciszką i Kruczkiem. Mamy kilka świetnych serii przyrodniczych – jak „Atlas świata” czyli 6 książek o 6 kontynentach, „Żywioły” czy „Przyrodniczy atlas Polski” w trzech tomach.
W tym roku nasza oferta dziecięca dojdzie do 5% ogólnych obrotów wydawnictwa.
Łukasz Dymanus: Czy wszystkie postacie, będące bohaterami serii dla dzieci są Waszego autorstwa? Czy też może zostały kupione na zasadzie licencji?
Mikołaj Burchard: Basia i Myszka Franciszka to nasze postaci. Kruczek to bohater oryginalnie niemiecki. Egmont publikuje opowiastki, my ćwiczenia aktywizujące z tą postacią.
Koncepcja, by oprzeć sprzedaż książek dziecięcych o rozpoznawalne postaci była częścią naszej strategii gdy tworzyliśmy dział dziecięcy w LektorKlecie.
Basia jest postacią stworzoną przez świetny zespół autorski z Warszawy – Zofię Stanecką, Mariannę Oklejak i Dorotę Nowacką.
Basia jest koleżanką i bohaterką dla dzieci przedszkolnych. Wydajemy ją w wysokim standardzie edytorskim, ale za przystępną cenę.
Myszka Franciszka ma z kolei rodowód poznański – stworzył ją tandem Joanna Krzyżanek i Marcin Ciseł. Książki z Myszką to głównie ćwiczeniówki, pomagające w rozwijaniu kompetencji dzieciom z pierwszych klas szkoły podstawowej.
Mateusz Włodarczyk: Z tego co wiem posiadacie również bardzo dobrą ofertę repetytoriów. Czy są to publikacje pomagające w nauce wyłącznie języków obcych?
Mikołaj Burchard: Posiadamy bardzo szeroką gamę repetytoriów, które pełnią ważną rolę w naszej ofercie. Ten segment świetnie nam się rozwija. Mamy bardzo dużo nowych tytułów i w przyszłym roku również planujemy rozszerzanie tej oferty. Obecnie posiadamy repetytoria głównie językowe, ale już pojawiają się takie przedmioty jak matematyka czy język polski – zamierzamy powiększyć naszą ofertę w tym segmencie na pozostałe dziedziny nauczania.
 
Łukasz Dymanus: A jak sprzedają się słynne „zielone” publikacje do nauki języków obcych serii PONS?
Mikołaj Burchard: Od wielu lat jednym z filarów Wydawnictwa LektorKlett jest oferta do samodzielnej nauki języków obcych PONS. Dziś ten rynek przeżywa kryzys. Obserwujemy to w poszczególnych grupach tytułowych takich jak słowniki drukowane czy też kursy do samodzielnej nauki języków obcych. Nastąpiły spadki sprzedaży w stosunku do 2008 roku, na szczęście nie we wszystkich kanałach dystrybucji.
Mateusz Włodarczyk: Czy oznacza to, że nastąpił koniec ery jednej z najpopularniejszych serii w Polsce do nauki języków obcych? Czy można powiedzieć, że moda na zielonego PONSA przeminęła?
Robert Kuc: Zdecydowanie nie, pomimo spadku obrotów w tym segmencie rynku nadal jest  on dla nas bardzo atrakcyjny. Oferta PONSA w przyszłym roku wzbogaci się o ponad 30 nowości. Wchodzimy w zupełnie nowe serie kursów – prostszych,  przeznaczonych dla wszystkich, którzy mają niewiele  wolnego czasu. Skupimy się szczególnie na materiałach audio. Bardzo dobrze rozwija się też sektor rozmówek i wszelakiego rodzaju materiałów uzupełniających.
Łukasz Dymanus: Czy spadki sprzedaży tradycyjnych słowników i samouczków językowych spowodowane są popularnością nowych technologii i łatwością dostępu do informacji za pośrednictwem chociażby internetu?
Mikołaj Burchard: Tendencje związane ze spadkiem sprzedaży słowników, zwłaszcza tych wielkich, obserwowane są na rynku zachodnim od lat. Do Polski dotarły one z pewnym opóźnieniem. Kiedy Klett odnotował pierwsze tendencje spadkowe, natychmiast uruchomiono prace nad platformą PONS.eu. Znajdziemy tam cały kontent słowników polskich do sześciu języków całkowicie za darmo. Mogę się pochwalić, że już dziś polska strona portalu ma do 2 milionów wizyt miesięcznie. Stworzenie takiej platformy było naturalnym posunięciem w odpowiedzi na trendy jakie panują na rynku w związku z wprowadzeniem nowych technologii do powszechnego użytku. Co ciekawe, forma tego słownika przypomina też trochę wikipedię – każdy użytkownik może dopisać tam swoje hasło. Oczywiście każdy taki wpis weryfikowany jest przez naszych redaktorów. Nie pozostawiamy całkowitej swobody w tym zakresie, gdyż marka PONS jest jednak gwarantem jakości.
Mateusz Włodarczyk: Skoro korzystanie z informacji na platformie PONS.eu jest bezpłatne, to jak zrekompensujecie koszty związane zarówno z samą inwestycją w platformę jak i ze zmniejszeniem sprzedaży słowników w tradycyjnej formie papierowej?
Mikołaj Burchard: Przychody z prowadzenia takiej platformy generowane są z reklam, ponieważ traffic na portalu jest bardzo duży. Również profil użytkowników jest interesujący. Z naszej platformy korzystają ludzie aktywni zawodowo, którzy potrzebują zajrzeć do słownika w ramach swojej pracy. Często zarabiają pieniądze dzięki znajomości języka obcego. Jednocześnie są to ludzie, którzy się edukują, są w stosunkowo młodym wieku.
Dlatego w Niemczech, gdzie ten portal działa już rok pojawia się bardzo dużo reklam. Można powiedzieć, że przychody z reklam powoli rekompensują utratę marży na spadku sprzedaży wersji drukowanej. Dodatkowo oszczędzamy na kosztach logistyki związanych z książkami papierowymi, no i nie wycinamy lasów 🙂 W Polsce jak na razie nie sprzedajemy reklam – jesteśmy na etapie podpisania umowy z agencją reklamową.
Łukasz Dymanus: Czy wprowadzenie takiej platformy oznacza, iż coraz mniejsze znaczenie w działalności Waszego Wydawnictwa mają tradycyjne słowniki drukowane?
Mikołaj Burchard: Nie wszystkie rodzaje słowników zanotowały spadek sprzedaży. Doskonale sprzedają się słowniki obrazkowe – jest to nasz absolutny hit.  Sprzedajemy kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy tych słowników rocznie. Również i małe, kieszonkowe słowniki sprzedają się bardzo dobrze.
Mateusz Włodarczyk: Jakie nowe rozwiązania wprowadzi w najbliższym czasie LektorKlett do swojej oferty? Jak według Was nowe technologie wpłyną na sektor, w którym działacie?
Mikołaj Burchard: Pracujemy cały czas nad nowymi rozwiązaniami. W przyszłym roku wprowadzimy aplikacje na telefony komórkowe. Lekturki, które obecnie proponujemy jedynie w formie drukowanej, od przyszłego roku pojawią się w wersji mp3 na naszej stronie do ściągnięcia za niewielkie pieniądze.  Do e-booków podchodzimy dość sceptycznie, ale oczywiście nie ignorujemy tego sektora.
Uważam że za kilka lat dominacja książki drukowanej osłabnie, a komponent elektroniczny będzie czymś więcej niż dodatkiem do wersji papierowej. Współczesne technologie dają bardzo dużo możliwości dotarcia do klienta końcowego. Przewidujemy, że segment edukacyjnej książki papierowej nie będzie się już tak dynamicznie rozwijał –  w perspektywie 10 lat jej udział w sprzedaży jeśli nie spadnie to przynajmniej na pewno przestanie rosnąć. Oczywiście mówię o segmentach, w których obecnie się specjalizujemy.
Kategorie: Rynek Polski, Wywiady

Skomentuj

Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.