Było nas trzech wspólników – Włodzimierz Albin o sobie
Przegląd
- Typ: Wydawnictwa, Wywiady
- Marka: Wolters Kluwer
Jola Włodarczyk: Twoim pierwszym wydawnictwem był Dom Wydawniczy ABC. Skąd pomysł na tego typu wydawnictwo?
Włodzimierz Albin: Było nas trzech wspólników: Krzysztof Brzeski, Roman Chalasz i ja. Stąd skrót ABC: Albin. Brzeski i Chalasz. Roman Chalasz bardzo szybko odszedł. Tak naprawdę Dom Wydawniczy ABC rozwinęliśmy z Krzysztofem Brzeskim. Bardzo pomagały nam nasze żony. Krzysztof jest moim przyjacielem i wspólnikiem do dzisiaj.
JW: Czy to była wasza wspólna inicjatywa – stworzenie wydawnictwa?
WA: 🙂 Ja dałem pomysł, dlatego, że byłem prawnikiem, który zajmował się doradztwem prawnym i widziałem lukę na rynku – brak tego typu wydawnictw. Ale to Krzysztof wiedział w jaki sposób to można wykonać i sprzedać w latach 1989 i 1990. Można więc powiedzieć, że to nasze wspólne dziecko.
JW: Czy tworząc DW ABC, braliście już wtedy pod uwagę, że w przyszłości „ktoś” kupi Wydawnictwo?
WA: Nie, myśleliśmy raczej, że będzie to taki dodatkowy dochód do pracy, mojej jako prawnika i do pracy Krzysztofa, który jest socjologiem. Myśleliśmy, że jak będziemy mieć 10 tysięcy klientów, to będzie to taki dobry dochód dodatkowy dla nas i naszych rodzin. Okazało się , że w szczytowym okresie rozwoju Domu Wydawniczego ABC w roku 1998 mieliśmy 100 tysięcy klientów na książki z wymiennymi kartkami.
W roku 1994 rynek zaczął być penetrowany przez wydawnictwa, które chciały nas kupić. To był C.H. Beck, Wolters Kluwer i Reed Elseviere. Wybraliśmy wtedy Kluwera, który kupił w Polsce w tym okresie na przełomie1994/95: 40% Domu Wydawniczego ABC, 40% Wydawnictwa Prawniczego LEX. Pracowaliśmy razem przez cztery lata, a w 1999 zaproponowano nam, abyśmy sprzedali pozostałe nasze udziały. To samo zaproponowano wspólnikom LEXa. Tak się stało. Wtedy Kluwer zaproponował mi, żebym zarządzał obydwoma wydawnictwami. Połączyliśmy LEXa i ABC w Polskie Wydawnictwa Profesjonalne, a jeszcze przedtem dokonaliśmy dwóch zakupów. Dom Wydawniczy ABC zakupił „Zakamycze” i „KiK” i z Domu Wydawniczego ABC „wypączkowała” Oficyna Ekonomiczna, która jest marką skierowaną tylko do biznesu i ekonomii.
JW: Zawsze kojarzę sobie działalność PWP jako firmy otwartej na nowe technologie i różne innowacje. Jako jedni z pierwszych wprowadziliście na rynek „wymienne kartki”. Również chyba jako pierwsze wydawnictwo zaczęliście korzystać z druku cyfrowego. Mam na myśli współpracę z Drukarnią SOWA.
WA: PWP to wydawnictwo, w którym dominuje elektronika – zarówno w LEX, który jest największym wydawcą prawniczym, a także w ABC, który większą część swoich obrotów ma z produktów elektronicznych (na CD ROM) a nie z książek.
Wolters Kluwer ma pewną swoją politykę. Polega ona na tym, że nie kupuje budynków – nie kupuje, nie tworzy produkcji. Mamy tylko bazy, wartość intelektualną, ludzi, autorów. W związku z tym, kiedy chcieliśmy zakupić do DW ABC maszyny do druku cyfrowego, Kluwer nie podszedł do tego entuzjastyczne.
Te maszyny były nam bardzo potrzebne, a w Polsce nie było wówczas drukarni cyfrowych.. Mieliśmy bardzo dużą ilość klientów, dla których drukowaliśmy tzw. Aktualizacje do książek w wymiennymi kartkami. Poza tym sprzedawaliśmy miesięcznie 4 tysiące samych książek z wymiennymi kartkami. A to oznaczało, że mieliśmy niesłychany magazyn kartek. Wielka hala pełna półek, na których leżały stosy kartek z przepisami prawnymi. Panie, które tam pracowały w liczbie kilkudziesięciu składały to ręcznie, kartka po kartce. Kartki te ciągle się dezaktualizowały i musieliśmy je wyrzucać na makulaturę. Wszystko to kosztowało straszne pieniądze i nagle okazało się, że możemy to wszystko zastąpić przez maszynę, która za naciśnięciem guzika z p drukuje aktualną wersję. Tak więc, wraz z Markiem Fjałkowskim kupiliśmy odpowiednie maszyny do druku cyfrowego. Drukarnia SOWA jest moją prywatną własnością.
Obecnie liczba klientów tomów z wymiennymi kartkami spadła drastycznie i nawet aktualizacje robimy już z „print on demand”. Także dużo innych książek zarówno ABC jak i Zakamycze drukowanych jest na „druku na życzenie”.
Nowe kierownictwo „SOWY” doprowadziło do sytuacji, w której nie jest zależne tylko od jednego wydawcy, bo ABC daje im około 20% obrotu. Bardzo szybko się rozwija, a teraz wchodzi w nowy etap rozwoju. Obniżyła się znacznie cena i praca jest na trzy zmiany. Kupiliśmy nowe pierwsze w Polsce maszyny do druku cyfrowego – wysokonakładowego. W tej chwili w Sowie cena druku cyfrowego jest na poziomie ceny druku offsetowego dla nakładów ok. 1000 egzemplarzy. Uważam, że to prawdziwy przełom.
Wolters Kluwer ma pewną swoją politykę. Polega ona na tym, że nie kupuje budynków – nie kupuje, nie tworzy produkcji. Mamy tylko bazy, wartość intelektualną, ludzi, autorów. W związku z tym, kiedy chcieliśmy zakupić do DW ABC maszyny do druku cyfrowego, Kluwer nie podszedł do tego entuzjastyczne.
Te maszyny były nam bardzo potrzebne, a w Polsce nie było wówczas drukarni cyfrowych.. Mieliśmy bardzo dużą ilość klientów, dla których drukowaliśmy tzw. Aktualizacje do książek w wymiennymi kartkami. Poza tym sprzedawaliśmy miesięcznie 4 tysiące samych książek z wymiennymi kartkami. A to oznaczało, że mieliśmy niesłychany magazyn kartek. Wielka hala pełna półek, na których leżały stosy kartek z przepisami prawnymi. Panie, które tam pracowały w liczbie kilkudziesięciu składały to ręcznie, kartka po kartce. Kartki te ciągle się dezaktualizowały i musieliśmy je wyrzucać na makulaturę. Wszystko to kosztowało straszne pieniądze i nagle okazało się, że możemy to wszystko zastąpić przez maszynę, która za naciśnięciem guzika z p drukuje aktualną wersję. Tak więc, wraz z Markiem Fjałkowskim kupiliśmy odpowiednie maszyny do druku cyfrowego. Drukarnia SOWA jest moją prywatną własnością.
Obecnie liczba klientów tomów z wymiennymi kartkami spadła drastycznie i nawet aktualizacje robimy już z „print on demand”. Także dużo innych książek zarówno ABC jak i Zakamycze drukowanych jest na „druku na życzenie”.
Nowe kierownictwo „SOWY” doprowadziło do sytuacji, w której nie jest zależne tylko od jednego wydawcy, bo ABC daje im około 20% obrotu. Bardzo szybko się rozwija, a teraz wchodzi w nowy etap rozwoju. Obniżyła się znacznie cena i praca jest na trzy zmiany. Kupiliśmy nowe pierwsze w Polsce maszyny do druku cyfrowego – wysokonakładowego. W tej chwili w Sowie cena druku cyfrowego jest na poziomie ceny druku offsetowego dla nakładów ok. 1000 egzemplarzy. Uważam, że to prawdziwy przełom.
JW: Czy jesteś Warszawiakiem?
WA: Nie. Ja jestem z Koła. Do Warszawy przyjechałem na studia. Tu się ożeniłem. Żona Elżbieta jest socjologiem. Pracuje ze mną w PWP w ale marketingu. Razem to wydawnictwo zakładaliśmy. Mamy dwoje dzieci, syna i córkę. Syn kończy gimnazjum, a córka zaczyna. Mamy też psa rasy beagl. Mieszkamy na Żoliborzu.
JW: Jak lubisz spędzać wolny czas?
WA: Najbardziej lubię leżeć i czytać książki.
JW: Ulubiona książka?
WA: To się bardzo zmienia. Kiedyś bym powiedział, że to jest „Sto lat samotności” Marqueza, a teraz lubię czytać biografie albo książki historyczne.
JW: Gdzie najchętniej spędzasz urlop lub długie weekendy?
WA: Na urlopy wyjeżdżamy zwykle za granicę, a na dłuższe pobyty to w różne miejsca po Polsce. Bardzo lubię Bieszczady, z miast bardzo lubię Kraków. Nie mam jednak takiego jednego specjalnego miejsca.
JW: Dziękuję za rozmowę.
Artykuły powiązane:
Kategorie:
Wywiady
Tagi:
Albin Włodzimierz
O autorze
Artykuły powiązane
Poczucie bezkarności niektórych wydawców jest tak duże, że potrafią nawet spiratowane tytuły reklamować – Aleksandra Matuszak z Agencji Literackiej ANAW
Dariusz Jaworski, dyrektor Instytutu Książki – „Bez dobrych relacji rodzinnych nie zatrzymamy spadku czytelnictwa”
Tegoroczne nazwiska, nowości wydawnicze i starannie dopracowany program towarzyszący powinien kolejny raz przyciągnąć tłumy czytelników
Skomentuj
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.