PRZESZŁOŚĆ – rozmowa z Katarzyną Grochowską
Przegląd
- Typ: Wywiady
- Marka: Szara Godzina
21 marca ukaże się trzeci tom cyklu „Dolina Marzeń” pióra Katarzyny Grochowskiej – „Przeszłość”. Z okazji zbliżającej się premiery rozmawiamy
z autorką o powieści, o wymarzonym miejscu na Ziemi, o wpływie przeszłości na teraźniejsze życie, wreszcie o koniach.
Latem 2023 r. ukazały się dwa pierwsze tomy Pani debiutanckiej powieści „Dolina Marzeń”. Czytelnicy, którzy mają te części jeszcze przed sobą chcieliby zapewne wiedzieć, co ten tytuł oznacza?
Tytułowa „Dolina Marzeń” nie jest usłana różami i tylko w pewnym stopniu nawiązuje do pięknych okoliczności przyrody, w których rozgrywa się akcja powieści. Tak naprawdę staje się przestrzenią, w której bohaterowie, mimo wielu przeciwności losu, dążą do swojego szczęścia.
Ale i Pani ma swoją dolinę marzeń, prawda?
Moją doliną marzeń chyba już na zawsze pozostanie miejsce, gdzie jako nastolatka rozpoczęłam swoją jeździecką przygodę. To piękna okolica z labiryntem leśnych ścieżek, łąkami i wapiennymi skałkami, a wśród nich płynąca rzeka. Wciąż mam sentyment do tamtych terenów, a ich krajobraz był dla mnie inspiracją do kreowania miejsca, w którym żyją bohaterowie cyklu.
Czy mogłaby Pani przedstawić głównych bohaterów powieści?
Nadia to młoda kobieta, która swoją przyszłość pragnie związać z końmi. Praca w jednej z podwarszawskich stadnin przynosi jej radość i satysfakcję, mimo iż jej życie rodzinne dalekie jest od sielanki. Nadia nosi w sobie również bolesny sekret z przeszłości, który nieustannie rzutuje na jej codzienność. Drugim głównym bohaterem cyklu jest Brytyjczyk o imieniu Jake, który kilka lat wcześniej opuścił rodzinny kraj, bezskutecznie próbując zacząć swoje życie od nowa. Wywodzi się ze świata pełnego niebezpieczeństw. Jest jednak rezolutną postacią, a jego sposób bycia i błyskotliwe żarty wnoszą do powieści nutę humoru. Bohaterów łączy przede wszystkim dar porozumiewania się z końmi oraz cel, by uratować życie mustanga, który trafił pod opiekę Nadii.
Nadia żyje pod presją matki i ciotki, które chcą, by poświęciła się karierze baletowej. Tymczasem pasją dziewczyny są konie. Jak Nadia się w tej sytuacji odnajduje?
Nadia jest zagubiona i rozdarta pomiędzy własnymi marzeniami a oczekiwaniami ze strony jej najbliższych. Od dziecka stara się zyskać uznanie i miłość matki oraz realizować scenariusz, który dla niej napisano. Nie potrafi jednak rozstać się ze swoją pasją, co tylko zaostrza napięcie w rodzinie.
A jednak potrafi podejmować samodzielne decyzje. Ratuje przed rzeźnią mustanga odłowionego w górach Rumuni. Ale potem nie radzi sobie z tresurą Silvera…
Silver to wyjątkowy koński bohater o bardzo tragicznej historii. Człowiek kojarzy mu się wyłącznie z bólem i strachem, a to z kolei wywołuje w nim agresję również w stosunku do Nadii.
I wówczas na jej drodze staje Jake, który potrafi porozumiewać się z końmi. Niestety, jak to się mówi, ma wiele za uszami…
Jake nosi w sobie wiele tajemnic. Wszystko, czego w życiu doświadczył, odcisnęło na nim piętno. On również za wszelką cenę poszukuje swojej wolności, ale w jego przypadku odcięcie od przeszłości jest jeszcze trudniejsze i bardziej ryzykowne.
To spotkanie zmienia oboje bohaterów, prawda?
Pierwsze spotkanie Nadii i Jake’a przebiega w bardzo nietypowych i niefortunnych okolicznościach. Nie zwiastuje to udanej znajomości, jednak staje się początkiem zmian, które stopniowo następują w ich życiu. Z biegiem czasu Jake uwalnia się od negatywnych emocji i odnajduje w sobie cechy, o których istnieniu nie miał pojęcia, a Nadia na nowo uczy się zaufania.
I wprowadza w życie Nadii również chaos i niebezpieczeństwo…
Tak. Jake żyje w dwóch światach. W jednym pracuje z końmi, czując spokój i bezpieczeństwo, w drugim zaś uzewnętrznia mroczniejsze cechy swojej osobowości. I chociaż stara się trzymać te światy z dala od siebie, to w końcu dochodzi do sytuacji, kiedy także i Nadia trafia w wir wydarzeń, których wolałaby nie doświadczyć.
Czytając ostatnią stronę drugiego tomu „Dolina Marzeń” – „Odwet”, czytelnik sądzi, że zarówno Nadia, jak i Jake zostawili przeszłość za sobą. Tymczasem tom trzeci nosi tytuł „Przeszłość”…
Bohaterowie chwilowo odcięli się od przeszłości, ale z całą pewnością się z nią nie pojednali. Oboje doznali wielu krzywd od osób, które powinny być dla nich ostoją, a rany wciąż się nie zabliźniły. W tomie trzecim mamy okazję dowiedzieć się więcej o dzieciństwie i rodzinie Jake’a, ale również Nadia będzie zmuszona skonfrontować się z bolesnymi wspomnieniami.
Na początku wydaje się jednak, że Nadia zostawiła za sobą dramatyczne przeżycia. Żyje tak, jak zawsze chciała żyć – zajmując się końmi. Co burzy jej spokój?
Do skrzynki listowej Nadii ktoś regularnie wrzuca tajemnicze pocztówki, a to, co początkowo wygląda na niewinny żart, zaczyna przybierać poważną i groźną formę. Na Nadię zostaje także nałożona ogromna presja ze strony pracodawcy. Ma to związek z treningiem nowej klaczy o imieniu Sheltie.
Sheltie to zupełnie inny niż Silver przypadek skrzywdzonego konia. Nadia i Jake próbują znaleźć przyczynę jej reakcji, ale wciąż ponoszą porażki…
Sheltie jest dla bohaterów nie lada wyzwaniem, przede wszystkim dlatego, że jej właściciel nie chce z nimi w żaden sposób współpracować. Przeczuwają, że klaczy musiało przydarzyć się coś złego, jednak z rozwikłaniem tej tajemnicy zostają sami.
Pisząc o koniach, korzystała Pani ze swoich doświadczeń?
Historia przedstawiona w książce jest fikcją literacką, jednak fakt, że konie są moją pasją, bardzo mi pomógł. Pisząc powieść, opierałam się po części na swoich doświadczeniach, ale także na różnych przypadkach pochodzących ze świata jeździeckiego.
Jakie cechy musi mieć „koński zaklinacz”?
Przede wszystkim musi słuchać koni. Te zwierzęta nie mają aż tak czytelnej mowy ciała jak chociażby psy, ale nieustannie wysyłają komunikaty. Wprawne oko trenera potrafi odczytać, czy koń jest zrelaksowany, spięty, znudzony, zaciekawiony, czy dana sytuacja jest dla niego komfortowa, czy jednak wolałby uciec jak najdalej. Równie ważne jest czytelne przekazywanie koniom tego, czego się od nich oczekuje. Do tego dochodzą oczywiście indywidualne cechy charakteru człowieka, jak chociażby łagodność, umiejętność odpuszczania presji, ale również stanowczość i konsekwencja. Osobiście uważam, że trzeba mieć też w sobie to wyjątkowe „coś”, czego nie da się tak po prostu nauczyć.
Fabuła „Doliny Marzeń” przypomina chwilami powieść sensacyjną, by wspomnieć niepokojące pocztówki, które Nadia otrzymuje w tomie trzecim. Co Panią inspirowało?
Pomysły zazwyczaj same pojawiają się w mojej głowie. Lubię łączyć gatunki i wplatać wątki, które wywołują niepokój i dreszcz emocji. Sama też czytam dużo tego typu książek.
W „Dolinie Marzeń” ważne są relacje. I te człowieka z koniem, i te człowieka z człowiekiem. Nie są one łatwe. Nadię opuściła matka…
Tak, to prawda. Nadia od dziecka musiała mierzyć się z samotnością, która nie była widoczna dla innych. Choć materialnie niczego jej nie brakowało, nie zaznała nigdy prawdziwej matczynej miłości. Nie otrzymała zrozumienia ani wsparcia, którego potrzebowała szczególnie po śmierci swojego taty. Zamiast tego została obarczona poczuciem winy, co mocno zaważyło na jej dalszych decyzjach i doprowadziło do kolejnych dramatów.
Również dzieciństwo Jake’a nie było szczęśliwe…
Dzieciństwo Jake’a było jeszcze bardziej burzliwe, mierzył się on bowiem także z przemocą. Nie chcę zdradzić za dużo, dlatego napiszę tylko, że w trzecim tomie czytelnicy dowiedzą się nie tylko o jego trudnych relacjach z ojcem, ale także o tragicznej historii, która w ogromnej mierze przyczyniła się do wciągnięcia Jake’a w przestępczy świat.
Czy Nadia i Jake mają szansę na miłość? Pochodzą z różnych światów…
Nadię i Jake’a dzieli olbrzymia przepaść, szczególnie na początku ich znajomości. Oboje muszą nauczyć się zaufania. Łączy ich przede wszystkim pasja i cel, którego wspólnie się podejmują i który stopniowo ich do siebie zbliża. Los mocno ich jednak doświadczy, ale o tym, czy tę próbę przetrwają, będzie można się dowiedzieć w trakcie lektury.
Pisze Pani kontynuację ich historii, czy też zajmuje się Pani nowym projektem literackim?
Trzeci tom jest ostatnim, ale nie wykluczam, że jeszcze kiedyś powrócę do któregoś z bohaterów. Aktualnie zajmuje się nową, całkowicie inną historią, która również od dawna siedziała mi w głowie.
Będą obecne w nim konie?
Tym razem konie nie będą tłem ani głównym elementem powieści, jednak pojawi się mały poboczny wątek związany z nimi.
Konie są bohaterami nie tylko Pani powieści „Dolina Marzeń”, ale również fotografii, prawda?
Tak. Moja przygoda z fotografią rozpoczęła się prawie w tym samym czasie co ta jeździecka. Wykonuję różnego rodzaju zdjęcia, jednak to właśnie sesje konne są czymś, co lubię najbardziej.
Proszę pozdrowić Wanilię
Z przyjemnością przekażę pozdrowienia razem z marchewką 🙂
Rozmawiała Magda Kaczyńska