Posłowie z komisji edukacji czekali we wtorek na ministra edukacji Romana Giertycha, który miał przedstawić swój program “Tani podręcznik”. Ale się nie doczekali. Po półgodzinie oczekiwania na kogokolwiek z MEN posłowie się rozeszli.

Krystyna Szumilas (przewodnicząca komisji edukacji) przypomina, że Giertych już w czerwcu, kiedy prezentował plany pracy w przejętym resorcie, obiecał, że w ciągu dwóch tygodni powstanie projekt, jak doprowadzić do spadku cen za podręczniki.

Wczoraj posłowie dostali w końcu tylko na piśmie krótką informację z ministerstwa. Można tam wyczytać, że. „rynek podręczników jest zróżnicowany, a oferta wydawców bardzo bogata”. Z pisma MEN wynika również, że „szczegółowe prace dotyczące programu “Tani podręcznik” będą prowadzone w roku szkolnym 2006-2007”.

 

Już rząd Kazimierza Marcinkiewicza wymyślił, jak obniżyć cenę podręczników. Ówczesny wiceminister edukacji Jarosław Zieliński z PiS (dziś wiceminister spraw wewnętrznych i administracji) dogadał się z wydawcami edukacyjnymi. Miało to wyglądać tak: rada pedagogiczna szkoły z rodzicami wspólnie ustalają zestaw obowiązujących podręczników. Dyrektor zamawia je u hurtowników i księgarzy, którzy zaproponują najlepszą ofertę. Na tym mieli też zyskać wydawcy, bo mieli drukować tyle książek, ile zamówią szkoły (nie byłoby kosztownych zwrotów). Poza tym dyrektor będzie miał jeszcze ustawowy obowiązek zorganizowania w szkole kiermaszu używanych podręczników, które są znacznie tańsze od nowych.

 

Giertych wycofał się z tego porozumienia, obiecując swój projekt.

 

Jak obliczyła ostatnio firma Gemius SA razem z Komitetem Ochrony Praw Dziecka, dziś średnia cena kompletu podręczników to 475 zł.