Pisząc „Za głosem serca”, chciałem dać czytelnikom oraz sobie nadzieję

Przegląd

T a dwójka życiowych rozbitków nie ma już nic do stracenia. To ucieczka od zła w stronę marzeń i od szarej codzienności w kolorowy sen, który powinien się dobrze skończyć – mówi Paweł Jaszczuk o bohaterach swojej najnowszej powieści –„Za głosem serca”, która ukaże się 22 czerwca nakładem Wydawnictwa Szara Godzina.

Gabriel, jeden z bohaterów Pana książki, mieszka samotnie w przyczepie. Z wyboru?

Tak. Gabriel jest dojrzałym mężczyzną po przejściach, który dokonał świadomego wyboru odsunięcia się od bliskich. Zapomniał o dawnych ambicjach, żyje dniem dzisiejszym i, prawdę powiedziawszy, egzystuje.

Jestem samotnikiem, więc chyba zrozumiałe, że nie mam ochoty nikomu otwierać. To moja przyczepa, tylko moja i nikogo więcej.” – Myśli, kiedy przed przyczepą pojawia się mały chłopiec z psem. A jednak otwiera mu drzwi…

…ryzykując, gdyż ta decyzja może zburzyć jego święty spokój.

Daniel nie jest zwykłym 8-latkiem, prawda?

Ten niezwykle inteligentny malec nie miał do tej pory szansy dorównania swoim rówieśnikom i pokazania tego, na co go stać, ale otwarcie przez Gabriela drzwi przyczepy wszystko zmienia.

Kiedy dziadek Daniela umiera, Gabriel postanawia zaopiekować się chłopcem. Zobaczył w nim siebie, odrzuconego przez wszystkich?

Gabriel wie, że Daniel nie zaznał rodzinnego ciepła i że jeśli nie wyciągnie do niego ręki, to będzie ponosił winę za zmarnowanie jego życia. Nie wyobraża sobie, że chłopak trafi do domu dziecka, a w jego przyczepie campingowej jest dość miejsca dla dwóch osób i małego psa.

Dzięki niespodziewanemu prezentowi od przyjaciela ze szkolnych lat dwójka rozbitków wyrusza w drogę nad wymarzone morze…

Trzeba dodać, że ta dwójka życiowych rozbitków nie ma już nic do stracenia. To ucieczka od zła w stronę marzeń i od szarej codzienności w kolorowy sen, który powinien się dobrze skończyć.

Ta podróż okazuje się jednak nie tylko przygodą, poznawaniem nowych miejsc, spotkaniem z sympatycznymi ludźmi…

Ich podróż to także, a przede wszystkim, nowe doświadczenia. Daniel oraz Gabriel wkraczają w świat pełen wyzwań. Spotykają na swojej drodze dziesiątki postaci, nie zawsze sympatycznych, lecz los odważnym sprzyja.

Wspólne przeżycia uczą Gabriela i Daniela bliskości. Obaj rozprawiają się też ze swoją trudną przeszłością. Droga jest dla nich oczyszczeniem, prawda?

To katharsis przez głębokie przeżycia: doświadczenie zła, cierpienie, ale też odczuwanie radości ze spełnienia marzeń, tych zwyczajnych, z bycia ze sobą i wspólnego pokonywania trudności i obserwacji przyrody. Gabriel i Daniel poznają się w czasie wędrówki i zostają przyjaciółmi.

Droga to motyw wielu książek i filmów. Czy w którymś z nich możemy szukać Pana inspiracji?

W dzieciństwie imponowali mi bohaterowie westernów, którzy walczyli ze złem nawet wtedy, gdy to zło zdawało się ich przerastać. Moim ulubionym filmem jest „Rio Bravo”, z wpadającą w ucho piosenką, którą czasami gram na harmonijce albo sobie nucę. Pierwsza zwrotka brzmi tak: „Sun is sinking in the west / The cattle go down to the stream / The redwing settles in the nest / It’s time for a cowboy to dream”. Reasumując, nawet zmęczony pracą i drogą cowboy ma swoje marzenia, więc moi książkowi bohaterowie też mają do nich prawo.

Czym dla Pana osobiście jest droga w wymiarze nie tylko fizycznym?

Jest przeżywaniem czasu, źródłem inspiracji, a także próbą zrozumienia jakiegoś tajemniczego cyklu, w którym biorę udział, jak moi przodkowie, nie znając końca swojej wędrówki. Pokonywanie drogi jest niewątpliwie zagadkowym rytuałem, który podejmujemy każdego dnia. Ja uwielbiam piesze wędrówki w plenerze. Zabieram do plecaka kawę w termosie oraz aparat fotograficzny, by „uwieczniać” chwile. Roztapiam się w przyrodzie, stając się jej częścią, niewątpliwie moi książkowi bohaterowie mają coś ze mnie. W tych wyprawach towarzyszy mi żona. Idziemy swoim tempem, tam, gdzie mamy ochotę, często zmieniając trasę, by odkryć coś nowego.

W „Za głosem serca” opowiada Pan o porzuconym dziecku. Czy stracone dzieciństwo można nadrobić?

Wydawałoby się, że to strata bezpowrotna, ale pisząc „Za głosem serca”, chciałem dać czytelnikom oraz sobie nadzieję.

A także o ludzkich błędach, zaniedbaniach i niegodziwościach. Czy da się odkupić winy?

Ciężko mi odpowiedzieć na tak trudne pytanie w kilku zdaniach. Chcę wierzyć i chciałbym, żeby uwierzyli czytelnicy, że to możliwe, bo jak śpiewał mój mistrz – Bułat Okudżawa w „Pieśni gruzińskiej”: А иначе зачем на земле этой вечной живу, (Bo czy warto inaczej na ziemi tej wiecznej żyć?)

Przyszło mi wtedy do głowy, że każdy z nas napotyka na swojej życiowej drodze jakąś trudną do pokonania przeszkodę i że czasem czyjaś pomocna dłoń pozwala nam bezpiecznie ją pokonać. Ważne tylko, żeby znalazł się ktoś, kto ją do nas wyciągnie.” Czy możemy uznać, że to motto Pana książki?

To bardzo ważne zdania, sumujące moją powieść.

Chciałabym zapytać jeszcze, czy planuje Pan kontynuację dwóch poprzednich książek „Szczęśliwa przystań” i „Druga strona księżyca”?

Zawsze uśmiecham się, gdy słyszę pytanie o kontynuację moich powieści. Wiem jedno, że bohaterowie tych dwóch książek mają jeszcze wiele do powiedzenia, więc wszystko jest możliwe. 🙂

Tęskni Pan za pisaniem kryminałów?

Troszeczkę. Zdradzę, że zacząłem pisać kolejny kryminał, lecz… wcześniej muszę sobie odpowiedzieć na wiele innych ważnych pytań, nie tylko: kto, kiedy, jak, gdzie i dlaczego zabił. Piszę powieści obyczajowe, by udowodnić czytelnikom, że nie jestem zakładnikiem jednego gatunku. Czasem odnoszę wrażenie, że to temat wybiera mnie, a nie odwrotnie i że ja jestem jedynie narzędziem do realizacji jakiegoś większego, ukrytego przede mną celu.

Rozmawiała
Magda Kaczyńska

Kategorie: Wywiady