"Garrincha. Samotna gwiazda" wkrótce w księgarniach
Jedną z lutowych premier Zysk i S-ka Wydawnictwo będzie doskonała biografia jednego z najsławniejszych brazylijskich piłkarzy o przydomku Garrincha, zadziwiającego swymi zdolnościami największych znawców piłki nożnej
Garrincha to bardzo ruchliwy, mały ptaszek, którego trudno złapać, tak jak dryblującego Mane. Taki przydomek nadała jednemu z najsławniejszych piłkarzy brazylijskich jego siostra Rosa. Książka Ruya Castro to niezwykła historia życia genialnego skrzydłowego, który trzykrotnie przyczynił się do zdobycia przez Brazylię tytułu mistrza świata ( w 1958, 1962 i 1970 roku), a o sławę rywalizował z samym Pele.
Garrincha był idolem kibiców brazylijskich i mitem brazylijskiego futbolu. Przebyte w dzieciństwie choroby sprawiły, że jedna noga piłkarza była krótsza od drugiej, a mimo to jego dryblingom nie mogli się przeciwstawić najlepsi, a magiczne gole wywoływały zachwyt fanów. Spektakularna gwiazda brazylijskiego futbolu zgasła 20 stycznia 1983 r, piłkarz zmarł w nędzy, uzależniony od alkoholu rywalizującego hazardu, przeżywszy jedynie 49 lat. Przy stadionie Maracana w Rio do dziś stoi jego pomnik.
Zanim doprowadził wiele gatunków do wyginięcia, Garrincha nauczył się od starszych, że te ptaki, które śpiewały – kanarki, ziarnojadki, drozdy – lepiej było łapać w sidła. Ci, którzy pamiętają tamte czasy, opowiadają, że Garrincha imitował ruchy ptaków, kucając na ziemi i podskakując na obu nogach w nadziei, że je w ten sposób zwabi. Niemożliwe, żeby ten sposób dawał rezultaty, ale jakąś metodę na ściągnięcie ptaków musiał znaleźć, bo szło mu z sidłami równie dobrze jak z procą. Zanim ukończył dziesięć lat, miał już w domu trzydzieści klatek z najciekawszymi ptakami w okolicy.
Nie było pieniędzy na to, żeby kupić druciane klatki sprzedawane w sklepach. Dzieci, w tym Garrincha, same musiały je robić z nazbieranego drewna lub pozostałości po petardach wystrzeliwanych przez mieszkańców Pau Grande. Ale kiedy Garrincha już złapał ptaki i umieścił je w klatce, przestawał się nimi interesować. To Rosa musiała czyścić podłogi klatek i karmić zwierzęta. Kiedy Garrinchy brakowało drobnych na kupienie lizaków lub innych słodyczy, wychodził do miasta i sprzedawał ptaki.
Zwykle trenerzy wstawiali nowicjuszy na boisko na ostatnie dziesięć minut, kiedy nie było już czasu na to, żeby mogli za wiele pokazać. Robili to tylko po to, by działacze, którzy polecili gracza, nie mieli do nich potem pretensji. Ale Gentil Cardoso kazał Paulowi Amaralowi wydać Garrinchy koszulkę numer siedem zespołu rezerw, tak by mógł grać od początku treningu. Co to oznaczało? Że albo Gentil potraktował bardzo poważnie rekomendację swojego syna, albo, jako u byłego matrosa marynarki handlowej, Eurico Salgado z Lloyda miał specjalne względy.
Paulo Amaral zabrał Garrinchę do szatni. Araty już się przebierał w środku. Zobaczył Garrinchę i go uściskał. Odniósł wrażenie, że jest skrępowany, powiedział więc uspokajająco: „Graj swoje. Tutaj wszyscy są równi”.
Garrincha zdjął w tym czasie swoją skromną koszulę. Kiedy ściągnął jeszcze biedniej wyglądające spodnie i został w samych spodenkach, oczy wszystkich rezerwowych skierowały się na jego nogi. Nie spodziewali się, że będą aż tak krzywe. Co więcej, kiedy szedł, chwiał się lekko – nie na boki, ale do przodu. Nie mieli wątpliwości: Araty i Nelson Cardoso musieli być pijani, jeżeli im się wydawało, że ten facet potrafi grać w piłkę.
Artykuły powiązane:
Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/wirtua/domains/wirtualnywydawca.pl/public_html/wp-content/themes/waszww-theme/includes/single/post-tags.php on line 4
O autorze
Skomentuj
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować.