Pięć różnych historii rozgrywających się w XIX w. na Podlasiu, z wartką akcją, szczyptą kryminału i romansu, doprawionych humorem…

Pięć różnych historii rozgrywających się w XIX w. na Podlasiu, z wartką akcją, szczyptą kryminału i romansu, doprawionych humorem…

Przegląd

ZBUNTOWANA SZLACHCIANKA” KOŃCZY CYKL „W DOLINIE NARWI”. PREMIERA 26 WRZEŚNIA

Pięć tomów, pięć par bohaterów, pięć różnych historii rozgrywających się w XIX w. na Podlasiu, z wartką akcją, szczyptą kryminału i romansu, doprawionych humorem… 26 września ukaże się nakładem Wydawnictwa Szara Godzina ostatnia część cyklu „W dolinie Narwi” Urszuli Gajdowskiej – „Zbuntowana szlachcianka”.

„Zbuntowana szlachcianka” to tom piąty, ostatni, cyklu „W dolinie Narwi”. Nie żal Pani opuszczać tego świata?

Nie rozstaję się z nim na dobre. Pracuję nad kolejnym cyklem, którego akcja toczy się w dolinie Biebrzy kilka lat później, więc zarówno miejsca, jak i część bohaterów z doliny Narwi znowu się pojawią. Przynajmniej na chwilkę.

Wiele Pani wiernych czytelniczek nie może się doczekać premiery. Przygotowała Pani dla nich niespodziankę, prawda?

To prawda. W piątym tomie zamieszczone zostaną moje rysunki. Są to portrety duetów romansowo-detektywistycznych ze wszystkich tomów. Nie będą to może profesjonalne szkice, bo i nigdy nie uczyłam się takich wykonywać, ale przybliżą czytelnikom to, jak sobie wyobrażałam poszczególne postaci, kiedy pisałam o ich przygodach.

Piąty tom „W dolinie Narwi” przenosi nas do 1818 roku, krótkiego czasu spokoju przed kolejną, historyczną burzą. Zmienność historii tak Panią pociąga w tamtym okresie?

Owszem. Akcję całego cyklu umieściłam właśnie w tym okresie historycznym, bo perypetie bohaterów miały rację bytu właśnie wtedy. Przygody, romanse, intrygi nie byłyby tak wiarygodne w trakcie kolejnego zawirowania. Zaraz po kongresie wiedeńskim nastąpił okres wytchnienia, ale w polskim narodzie nigdy nie wygasł zapał do podjęcia walki. W piątym tomie można wyczuć już delikatną zmianę nastrojów.

Chciałaby Pani żyć w czasach bohaterów swoich książek?

Chciałabym, ale pod kilkoma warunkami. Rozwarstwienie społeczne i niesprawiedliwość klasowa z pewnością mnie nie pociągają, podobnie brak wygód, jakie oferuje nam współczesny świat. Natomiast tempo życia, długie suknie, konwenanse, romantyzm i wszelkie inne pozytywne strony tamtej epoki – jak najbardziej. Gdyby dało się stworzyć rzeczywistość łączącą w sobie to co najlepsze z teraźniejszości i przeszłości, to byłby to świat, w którym chętnie bym zamieszkała.

Jakby to było Mówiła Pani w jednym z wywiadów, że żadnej, nawet uważanej za męską, aktywności się Pani nie boi…

To nie do końca tak jest. Współcześnie kobiety mają możliwości podjęcia wielu zadań przypisywanych kiedyś mężczyznom. I ja bardzo chętnie z tej możliwości korzystam. Nigdy nie wiadomo, z czym przyjdzie się nam mierzyć i dobrze jest mieć jako-takie rozeznanie w wielu dziedzinach życia. Nie wybieram się do pracy do kopalni, ale dobrze jest umieć wymienić rurę, poszpachlować ścianę, czy udzielić pierwszej pomocy. Jak to mówią: „ Życie to gobelin, który składa się z wielu nici”. Nie zawsze tak będzie, że ktoś coś zrobi za nas.

XIX wiek nie był przyjazny kobiecie, która chce decydować o sobie, by wspomnieć Hanię Królikiewicz, bohaterkę „Zbuntowanej szlachcianki”. Rodzice zamykają ją w panieńskim pokoju, bo nie chce przyjąć konkurenta…

Nie był to odosobniony przypadek w tamtych czasach. Zresztą wysłuchałam wielu historii ze swataniem na siłę, które miały miejsce jeszcze w XX wieku i niestety nie mogę stwierdzić, że teraz nie występują. Kobiety nie miały wiele do powiedzenia w kwestii wyboru małżonka i to nie tylko te pochodzące z wyższych warstw społecznych. Często decyzję o ich zamążpójściu podejmowano zaocznie. Z takim zamiarem nosiła się właśnie matka Hanny Królikiewicz.

I poznajemy ją w zabawnych okolicznościach, prawda?

Nie bez powodu książka nosi tytuł „Zbuntowana szlachcianka”. Hanka nie ma zamiaru pozwolić na to, by zadecydowano o jej losie i kiedy rodzice zamykają ją w pokoju, postanawia się z niego ewakuować. Niestety wychodząc przez okno pechowo zaczepia o coś suknią i wpada w jeszcze większe tarapaty.

Jest to początek romansowej części historii, bo damę z opresji ratuje lord Adrian Garenwill, który…

Który już kiedyś zaszedł jej głęboko za skórę, a który przybył z Anglii do Królestwa Polskiego i zatrzymał się w sąsiednim majątku należącym do jego kuzyna Roberta Ostrowskiego, bohatera poprzedniego tomu.

Ale równocześnie jest to początek ich niebezpiecznych przygód. W jakie kryminalne sprawy się uwikłają?

Tym razem będzie kilka zagadek i kilka powodów, by narazić swoje zdrowie i życie. Pojawią się zupełnie nowe intrygi i nowe śledztwa, ale powrócą też zadane i niezadane pytania z poprzednich tomów.

I Adrian, i Hanna nie wpisują się w standardy epoki… Skąd czerpała Pani inspirację do stworzenia tych zadziornych postaci?

W znacznym stopniu zwyczajnie ich sobie wymyśliłam, ale kilka przygód, jakie spotkały bohaterów były inspirowane opowieściami osób z mojego otoczenia. Historia z krową przytrafiła się babci mojej koleżanki.

Każdy z tomów „W dolinie Narwi” ma dwoje bohaterów. Czy Hania i Adrian to Pani ulubiony duet?

Nie mam ulubionego duetu. Każdy z nich ma swój urok, wady i zalety.

By oddać życie w XIX wieku, wertuje Pani tomiska historyczne, pamiętniki, dokumenty?

Księgi parafialne, strony internetowe, stare listy, artykuły prasowe, itd. Źródeł historycznych jest cała masa i niestety często wiele godzin poświęcam na zdobycie informacji do sceny, która zajmuje pół strony, a i tak zdarza mi się czegoś nie dopatrzyć.

Zabawne scenki, dowcipne dialogi. Bawi się Pani podczas pisania?

Przednio. Czasami naprawdę wymyślając dialogi uśmiecham się pod nosem.

W swoich książkach łączy Pani romans, przygodę i kryminał – w różnych proporcjach, to Pani dwa ulubione gatunki? Czy po prostu jedno trzeba doprawić drugim…

I ulubione gatunki i ulubione połączenie. Uwielbiam romanse, zwłaszcza historyczne, ale lubię też kryminały. Sam romans wydaje mi się byt słodki, mdły; sam kryminał za ostry lub zbyt gorzki. Połączenie jest znacznie ciekawsze.

Jak w powieściach Pani ulubionych autorów, prawda?

Dokładnie. W końcu nawet w Sherlocku Holmesie nie brakuje wątków romantycznych, a w klasycznych romansach wątków kryminalnych.

Wielu z Pani bohaterów podróżuje, jeśli nie po świecie, to po Europie. Marzy Pani o podróżach?

Jak większość ludzi chciałabym mieć możliwość zobaczenia świata, ale nie jest to moim priorytetem.

Pierwotnie akcja „W dolinie Narwi” toczyła się w Anglii. To wynik fascynacji angielską literaturą, filmem?

Tak. Uwielbiam i książki i filmy, których akcja toczy się w XIX wiecznej Anglii. Zarówno te współczesne, jak i te powstałe w tamtej epoce. Anglia tamtych czasów ma swój niepowtarzalny urok. Część z tomów właśnie tam miało na początku miejsce.

Za namową wydawcy przeniosła Pani akcję książki do Polski – trudne zadanie?

To była decyzja, z którą musiałam się oswoić. Do Szarej Godziny przesłałam już przerobiony tom drugi. Nie było łatwo wyrzucić wszystkich ciekawostek historycznych, bo na ich zdobywanie poświęciłam sporo czasu. Przenosiłam nie tylko miejsce, ale i czas akcji. Przy tomie pierwszym uważni czytelnicy mogą dostrzec kilka szczegółów, których nie dopatrzyłam.

Pięknie opisuje Pani nadnarwiańskie okolice. Może czas na mały przewodnik z nurtem Narwi śladami bohaterów?

Wolałabym pozostawić to osobom, które specjalizują się w pisaniu przewodników. To jednak wymaga dyscypliny i zawęża pole wyobraźni.

Jak zmieniło się Pani życie od momentu, gdy Pani książki znalazły się w księgarniach w całej Polsce?

Musiałam pojawić się w mediach społecznościowych. Założyłam strony autorskie na Facebooku i Instagramie. Wzięłam udział w kilku spotkaniach autorskich i zaczęłam mówić o tym, że piszę. Wcześniej niemal nikt o tym nie wiedział. Nie jest łatwe wystawianie swojej pracy na widok publiczny. Nadal się do tego przyzwyczajam.

Jest Pani pełnoetatową mamą. Jak Pani godzi pisanie z opieką nad trójką urwisów?

Staram się pracować nad tekstami tak, by nie ucierpiały na tym dzieci. Jedno z nich ma Mutyzm Wybiórczy już w znaczniej mierze przepracowany, ale nadal wymaga mojego udziału w terapii. Pracuję wtedy, kiedy mogę, bywa, że z całą trójką za plecami, więc nie zawsze udaje mi się skoncentrować na fabule.

Pracuje Pani nad nowym cyklem. Może Pani uchylić rąbka tajemnicy odnośnie fabuły?

Jak wspominałam akcja toczy się w dolinie Biebrzy, choć bohaterowie wyjeżdżają też do Anglii, z którą wiążą się zagadki, jakie muszą rozwikłać. Cykl składa się z trzech tomów i dotyczy synów pewnej hrabiny z różnych jej małżeństw. Każdy będzie oddzielną historią, ale to z czym przyjdzie się im zmierzyć jest ze sobą powiązane.

Rozmawiała Magda Kaczyńska

Kategorie: Wywiady