Czy Znak sprzeda swoje księgarnie Autorskie?
Przegląd
- Typ: Rynek Polski
- Marka: S.I.W Znak
Z księgarniami otwieranymi przez wydawnictwa jest trochę podobnie jak z wydawnictwami otwieranymi przez autorów.
Spora grupa autorów uważa (lub uważała), że wydawcy ich okradają proponując zbyt niskie honoraria. Jeżeli do tego dołożymy jeszcze brak zaufania autorów do rozliczeń wydawców ze sprzedaży ich publikacji, to tylko krok dzieli takiego autora od założenia własnego wydawnictwa, w którym nikt nie będzie go okradał.
Podobnie jest z wydawcami. Większość z nich twierdzi, że rabaty i terminy płatności, jakie żądają od nich księgarze (a zwłaszcza zarządzający dużymi sieciami księgarskimi) a także rozliczenia oparte na sprzedaży komisowej, są dla nich nie do zaakceptowania. Pomimo tego, że otwieranie przez wydawców sieci księgarni już niejednokrotnie w historii wolnego rynku kończyły się fiaskiem (np. księgarnie Wydawnictwa Prószyński i S-ka) to próby takie nadal są podejmowane.
Straty z prowadzenia własnej księgarni wydają się do zaakceptowania przez wydawcę do momentu, w którym taka księgarnie jest niczym innym jak jego wizytówką, miejscem ekspozycji jego tytułów z katalogu wydawniczego, miejscem organizacji spotkań z jego autorami oraz czasami badań rynku preferencji czytelników. Dodatkowym atutem jest czasowe poprawienie cash flow. Dzięki własnej księgarni, wydawca ma bezpośredni dostęp do gotówki podobnie jak przy sprzedaży na wszelkiego rodzaju kiermaszach i targach książki.
Problemy często zaczynają dawać o sobie znać, kiedy wydawcy nabierają apetytu na coraz większą liczbę takich „miejsc z dostępem do gotówki”. Pojawia się efekt skali, niestety bardzo często w negatywnej odsłonie. Sieć księgarni zamiast potęgować obroty i zacząć generować zyski, bardzo często potęguje straty. I to straty już nie na jednej księgarni, które można wpisać do planu marketingowego jako koszty promocji wydawnictwa i jego oferty.
Wtedy w wydawnictwach najczęściej pojawia się myśl o zamknięciu lub sprzedaży takiej sieci. Ba, niektórzy wydawcy decydowali się na zamknięcie nawet jednej jedynej księgarni jaką posiadali. Z czego to wynika? Czy z tego, że jednak nie jest tak łatwo zarabiać na sprzedaży detalicznej, pomimo rabatów często przekraczających 50% (o terminach płatności nie wspominając)? Czy może z tego, że każdy powinien się zajmować tym na czym się zna: pisarz na pisaniu, wydawca na wydawaniu a księgarz na sprzedawaniu książek.
Po drodze są jeszcze hurtownicy i dystrybutorzy. Oni też uczestniczą w tym łańcuchu pokarmowym, często stając się właścicielami sieci księgarskich. Czy im się uda to, co do końca nie udaje się wydawcom? Na polskim rynku wydawniczym nie jest to takie oczywiste.
Najważniejsze podmioty to mix wszystkiego co można robić na rynku książki. U nas wydawnictwa są jednocześnie, drukarniami, hurtowniami i dystrybutorami (lub odwrotnie), firmami logistycznymi czyli pośrednio także właścicielami największych sieci księgarskich, włączając w to największe platformy sprzedaży ebooków. Tak zwane „księgarnie kameralne” (też bardzo często należące do wydawców) to margines obrotów na tym rynku.
W ostatnim czasie do naszej redakcji dochodzą informacje o podjętej próbie sprzedaży przez Znak części lub całości swoich księgarni Autorskich. Próbowaliśmy uzyskać potwierdzenie zarówno od Znaku jak i dystrybutora, który według niepotwierdzonych informacji został wybrany przez Znak. Niestety nie udało się.
Od Pana Jakuba Frączka Dyrektora Handlowego SIW Znak Sp. z o.o., zarządzającego księgarniami Autorskimi, otrzymaliśmy taką odpowiedź:
Spieszę z wyjaśnieniem, że nie sprzedaliśmy Autorskiej, księgarnie są nadal własnością Znaku.
Oczywiście jest to jeden ze scenariuszy, który rozważam w planowaniu na kolejny rok, ale to samo mogę powiedzieć dla każdego projektu.
Nie mamy wiążących ustaleń sprzedaży księgarń z żadnym kontrahentem, także z Dictum (w mailu pytaliśmy o Dictum jako potencjalną firmę wybraną przez Znak).
Rozmawiałem wstępnie (żeby rozpoznać zainteresowanie) z większością detalistów z branży, stąd pewnie takie informacje (o sprzedaży), ale tj. pisałem – nie mam nic poza wstępnymi rozmowami.