Z awsze jest tak, że gdy nam się książka z jakichś powodów nie podoba, to autor zawsze ją gdzieś wyda – rozmowa z Alicją Rutkowską
Przegląd
- Typ: Wydawnictwa, Wywiady
- Marka: Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne
WaszWW: Jak ocenia Pani obecny rok dla wydawnictwa?
Alicja Rutkowska: Wiele się zmieniło na rynku książki. Obserwujemy to co się dzieje poza wydawnictwem i trochę się obawiamy. Mając na uwadze trendy w sprzedaży staramy się ograniczać koszty wewnętrzne (honoraria autorskie i wydatki związane z pracownikami). Na szczęście działamy w sferze, która jest reprezentowana przez małe hurtownie specjalistyczne. Z dużych współpracujemy tylko z Azymutem (ma wyłączność na sprzedaż książek PWN więc ma doświadczenie w sprzedaży książek ekonomicznych, dociera do księgarni specjalistycznych). Z mniejszych to np. Diso, Krakinform, Jerzy. Sprzedaż bezpośrednia nie odgrywa dużej roli. Mamy księgarnię internetową, która ma bardziej znaczenie promocyjne i informacyjne niż handlowe. Mamy też własną księgarnię, która również ma charakter promocyjny.
WaszWW: Jaki jest obecnie popyt na literaturę ekonomiczną?
AR: Na początku lat 90-tych zapotrzebowanie było duże. Wtedy tytuły były przyjmowane dużo cieplej niż teraz. Krzywa wzrostu sprzedaży rosła w przypadku PWE do 1999 r. W ubiegłym roku już zanotowaliśmy lekki spadek przychodów. W tym roku, obserwując co się dzieje na rynku, założyliśmy również spadek sprzedaży. Jest to spowodowane m.in. wielością tytułów. Specjalizujemy się w wydawaniu książek do ekonomii, zarządzania, finansów, marketingu. Wszystkie większe wydawnictwa ekonomiczne mają ten sam zakres tematyczny. Mamy książki akademickie, nie dla praktyków. Nie specjalizujemy się w takiej szybkiej informacji ekonomicznej, jak np. Infor, Difin. W przypadku tych książek potrzebny jest inny system sprzedaży niż my stosujemy.
WaszWW: Czy książki PWE to pozycje niskonakładowe tak jak w przypadku wydawnictw akademickich?
AR: Tak, średnie nakłady wahają się od 2 do 3 tys. egz. Są to książki autorskie i siłą rzeczy nakłady nie są wysokie. Książki te sprzedają się na rynkach lokalnych. Trudno przekroczyć tę barierę, chociaż my jako wydawnictwo ogólnopolskie przekraczamy ją. Nasze książki docierają wszędzie, ale oczywiście łatwiej je znaleźć w miejscowościach gdzie są uczelnie. W Warszawie cała oferta dostępna jest na SGH.
Waszww: Z kim Państwo konkurują na rynku?
AR: PWN – rywalizujemy od zawsze, Oficyna Ekonomiczna z Krakowa, Difin, wydawnictwa uczelni ekonomicznych.
WaszWW: Czy jest miejsce na inne wydawnictwo ekonomiczne na rynku?
AR: Wydaje mi się, że rynek jest już gęsto zapełniony, brakuje materii, dobrych pomysłów. Obserwuję katalogi wydawnictw zachodnich – rewelacja jeżeli chodzi o problematykę, o tytuły. Ale tam również w sferze ogólnej trudno znaleźć coś co by było nowością, a nie tylko chwilową ciekawostką.
WaszWW: Czy można mówić o bestsellerach literatury ekonomicznej?
AR: Bestsellery są na rynku amerykańskim. Oni potrafią wypromować tytuły. U nas jest gorzej, bo niewiele zostaje na wypromowanie. Tamtejsze wydawnictwa są silniejsze i rynek jest większy. Bestsellery z rynku amerykańskiego nie zawsze dobrze się sprzedają u nas. Na początku naszej działalności była książka pt. “Jednominutowy menedżer”. W USA była to cała seria książek sprzedana w milionach egzemplarzy. Nam wydawała się bardzo infantylna. To był ten typ literatury, który kupuje się na lotnisku i czyta w czasie lotu. Tam sprzedała się cała seria. My ją przetłumaczyliśmy, sprzedaliśmy ok. 10 tys. egz., natomiast nie cieszył się taką popularnością jak w USA. O bestsellerze można mówić w przypadku “Ekonomii” Begga. Od początku sprzedaliśmy ponad 200 tys. egz. Ale już w tym roku zanotowaliśmy spadek sprzedaży tej książki. Wiąże się to z kserowaniem. Mieliśmy proces w Krakowie, gdzie można było zamówić kopie Begga w punkcie kserograficznym o 10 zł. taniej. Inny przykład: wydajemy 4 czasopisma specjalistyczne, które mają niskie nakłady. Biblioteki dużych uczelni zamawiają po jednym egzemplarzu! No to wiadomo, że kserują. Jak rozwiązać ten problem? Np. w USA wszystkie szkoły muszą płacić ryczałt od liczby uczniów czy studentów, bo zakłada się, że będą kserowali.
Waszww: Jaki procent książek to tłumaczenia?
AR: 1/3 to tłumaczenia. Zdecydowanie wolimy polskich autorów. Ale chcemy mieć tłumaczenia, bo to jest najciekawsza oferta.
WaszWW: Jak pozyskują Państwo autorów?
AR: Standardowo. Są to kontakty osobiste, czasami autorzy sami się do nas zgłaszają z różnych ośrodków akademickich. Często wydają na uczelniach a potem szukają wydawnictwa o zasięgu ogólnokrajowym, bo wydawnictwa uczelniane mają ograniczoną dystrybucję. Niektórzy nas zdradzają, idą gdzie indziej… Często jest tak, że nam się coś nie podoba, wybrzydzamy, że za szeroki zakres, za gruba, nie to ujęcie i autor się wtedy obraża i idzie sobie gdzie indziej. I zawsze jest tak, że gdy nam się książka (more…)
Ta strona jest dostępna tylko dla zalogowanych osób. Jeżeli masz konto, to się zaloguj, a w innym przypadku zarejestruj się.